Tytuł: Zadurzenie
Tytuł oryginału: Crush
Autor: Eve Ainsworth
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 248
|
Miłość nie zawsze okazuje się taka piękna, jak w naszej wyobraźni. Czasami przynosi niewyobrażalny ból. Ale czy to nie zbyt wiele? Ile można przetrwać w toksycznym związku, gdzie tak naprawdę nie ma płomiennych uczuć, a jedynie ciągłe cierpienie, czy nawet przemoc? W takich chwilach trzeba poważnie zastanowić się, czy warto...
Anna od zawsze marzyła o Willu, przystojnym i popularnym chłopaku z jej szkoły. Jakie było jej zdziwienie, gdy pewnego dnia sam się do niej odezwał. I tak zaczęła się ich znajomość. Ale Will zapragnął, by Anna była idealna... i należała wyłącznie do niego. Dlatego też zaczął robić wszystko, co w jego mocy, by tak się stało, ale sprawy zaczęły wymykać się spod kontroli. Ile można poświęcić dla miłości? Czy warto cierpieć, by utrzymać szczęście przy sobie?
„Zadaje się ból tylko tym, których się kocha”.
źródło |
Szczerze powiedziawszy, to do tej powieści przyciągnęła mnie przede wszystkim okładka. Wiem, że nie powinno oceniać się książki po okładce, ale spodobało mi się umieszczenie fragmentów tekstu, które tworzyły znaczną część oprawy graficznej. I w efekcie byłam zaintrygowana.
Historia została przedstawiona oczami nastolatki zmagającej się z wieloma problemami w rodzinie. Ciekawym pomysłem były także wstawki z listów pisanych przez Willa. Podczas czytania snułam domysły odnośnie tego, kto jest adresatem jego słów, gdyż nie zostały one określone na wstępie, co było celowym zamysłem ze strony autorki.
Jeśli chodzi o bohaterów, to średnio przypadli mi do gustu. Zarówno Anna, jak i Will mieli tendencję do irytowania mnie. Ich decyzje nie zawsze były przemyślane i często działali pod wpływem silnych emocji, nie bacząc na to, jakie będą tego skutki. Anna momentami sprawiała wrażenie rozkapryszonego dzieciaka, dla którego liczy się tylko jej własny chłopak. To tak jakby miała na oczach klapki i dostrzegała tylko idealną wersję Willa, który wcale taki nie był.
Spokojnie można go nazwać mianem czarnego charakteru. To zagubiony chłopak pochodzący z rozbitej rodziny. Przeżycia z przeszłości miały na niego ogromny wpływ. Stał się pełen nienawiści. Bywał zaborczy i zazdrosny, a na dodatek nie cofał się przed niczym, by odsunąć Annę od jej rodziny i przyjaciół. Chciał, aby za wszelką cenę był tylko jego.
„Strach to trudny przeciwnik. To moc, która może cię pożreć, jeśli na to pozwolisz”.
Istotną rolę pełnił wątek romantyczny. Autorka przedstawiła toksyczną miłość. Ten związek wyniszczał nie tylko głównych bohaterów, ale także wszystkich z ich otoczenia. Dochodziło nawet do przemocy fizycznej. To jedna z tych relacji, od których powinno trzymać się z daleka. Tu główną poszkodowaną okazała się Anna. Najgorsze było to, że nie dostrzegała, jak bardzo jest kontrolowana, a przynajmniej do chwili, gdy wszystko się posypało.
Podsumowując, Zadurzenie to historia dwójki nastolatków, których połączyła toksyczna miłość. Autorka przedstawiła mroczną stronę związków i ich wpływ na otoczenie. Sam pomysł dosyć ciekawy, ale do realizacji można się przyczepić. Dużą wadą okazali się bohaterowie. Momentami potrafili mnie zirytować i miałam ochotę przemówić im do rozsądku. Nie jest to żadne arcydzieło. Prędzej zwykła młodzieżówka o problemach nastolatków. Lektura na jeden wieczór, nic więcej. Nie każdemu może przypaść do gustu.
„Czasami trzeba zrezygnować z tego i owego, nawet jeśli się to kocha”.
Moja ocena: 5/10
Za możliwość poznania Anny i Willa dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa.
Irytujący bohaterowie to faktycznie masakra :/ Jednak po opisie wydaje się ciekawe. Szkoda, że się nieco zawiodłaś, ale i tak kiedyś spróbuję!
OdpowiedzUsuńI racja, okładka jest bardzo oryginalna i przyciąga spojrzenie!
Pozdrawiam cieplutko ♥
http://sleepwithbook.blogspot.com/
Może tobie spodoba się bardziej :)
UsuńTa książka zdecydowanie nie jest dla mnie. No cóż po prostu nie trawię tego typu lektur, ale recenzję czytało się bardzo przyjemnie:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że chociaż recenzję przetrawiłaś :D
UsuńOjoj, pas! pas! Toksyczna miłość to nie dla mnie :) ale dobrze wiedzieć, że tej okładki mam się strzec, choć faktycznie jest interesująca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przynajmniej okładka jest w pełni udana :)
Usuń