piątek, 24 czerwca 2016

[140] Calder. Narodziny odwagi - Mia Sheridan

Tytuł: Calder. Narodziny odwagi
Tytuł oryginału: Becoming Calder
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Septem
Liczba stron: 380
Miłość nie jest czymś, co da się przewidzieć. Nigdy nie wiadomo, czego zapragnie nasze serce. To najbardziej irracjonalna rzecz na świecie, a zarazem krucha i jednocześnie silna jak najtrwalsze więzy. Jest marzeniem każdego człowieka. A czasami potrafi przekroczyć nawet najśmielsze wyobrażenia...

Calder żyje w społeczeństwie, które ślepo wierzy w nowy świat nazwany Elizjum. Tam praca i dążenie do "bycia czystym" są na porządku dziennym. Jednak gdy chłopak po raz pierwszy zobaczył Eden, zrodziły się w nim uczucia, które nigdy nie miały nawet prawa istnieć. Zwłaszcza, że dziewczyna ma zostać żoną ich przywódcy. Jednak nie tylko on ukrywa swoje uczucia. Eden także ma swoje zakazane marzenia... Czy oboje zadecydują walczyć o swoją przyszłość? Czy będą w stanie sprzeciwić się losowi?

„Ten świat jest pełen miłości, nawet w najbardziej zadziwiających miejscach”.

źródło
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy podczas czytania tej książki to przynależność bohaterów do pewnej sekty, wierzącej w nowy świat po wielkiej powodzi. Rzeczywistość, w jakiej im wszystkim przyszło żyć skojarzyła mi się nieco z warunkami ludzi w zamierzchłych czasach – bez prądu, bieżącej wody i nowinek technicznych. Wszystko składało się do pracy na roli i głębokiej wiary w Elizjum. Zafascynował mnie ten motyw ze względu na to, że nigdy wcześniej nie miałam okazji czytać książki, w której sekta był jednym z najistotniejszych elementów. 

Bohaterowie byli całkiem dobrze wykreowani. O dziwo, najwięcej emocji wywoływała u mnie postać Hektora. Ale nie były to pozytywne uczucia. Ten mężczyzna był traktowany jak guru i uwielbiany przez członków jego społeczności za swą dobroć i poświęcenie. Mało kto zauważał jego mroczną stronę, która dosyć często dawała o sobie znać. 

Jeśli chodzi o parę głównych bohaterów, to oboje zyskali moją sympatię, ale w mniejszym stopniu niż Xander, który zyskał w moich oczach dzięki swojemu interesującemu charakterowi. Zarówno Calder, jak i Eden momentami mnie irytowali. Szczególnie ten pierwszy, gdyż dosyć często działał irracjonalnie, a jego decyzje potrafiły pogorszyć sytuację obojga.

„Trzeba krok po kroku sprostać wyzwaniom, by osiągnąć szczęście. Choć może dzięki temu szczęście ma jeszcze słodszy smak? Jeśli dałoby się po prostu pominąć wszystkie trudne aspekty życia, te dobre zostałyby odarte z emocji, stałyby się nudne”.

Wątek romantyczny był jedną z najważniejszych części tej historii. Uczucia łączące Eden i Caldera mogłabym określić mianem dzikiej miłości, zważywszy na sytuację, w jakiej się znaleźli i otoczenie sekty. Tak naprawdę to nic nigdy nie powinno się między nimi wydarzyć. Ich relacja była zakazana i z pewnością nie zyskałaby aprobaty społeczności. Jednak miłość i marzenia połączone razem mają naprawdę ogromną moc i z zaciekawieniem obserwowałam ich wzloty i upadki. 

Podsumowując, Calder. Narodziny odwagi to miłości i zuchwałym dążeniu do spełnienia marzeń w rzeczywistości, w której życiem bohaterów rządził przywódca sekty. Nie brakuje w niej walki o lepszą przyszłość, czy zakazanych uczuć, które nigdy nie powinny się pojawić. Nie jest to może żadne arcydzieło, ale śmiało mogę powiedzieć, że miło wspominam swoje pierwsze spotkanie z twórczością Mii Sheridan. To książka w szczególności dla fanów romansów, ale nie tylko. Mam nadzieję, że kolejny tom okaże się lepszy.

„Ale jak sądzę, jeśli się kogoś kocha, to przymyka się oko na wszystkie jego wady, nawet te najgłośniejsze”.

 Moja ocena: 6/10
Za poznanie Eden i Caldera dziękuję Grupie Wydawniczej Helion.

6 komentarzy :

  1. Mnie strasznie odpycha ta sekta :P Czytałam już (a raczej próbowałam xD) książkę z tym motywem i nie spodobała mi się, także tej pozycji raczej będę unikać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie właśnie bardzo zaintrygował ten motyw :)

      Usuń
  2. "Stinger" zachwycił mnie. Teraz czytam "Caldera" i idzie mi zdecydowanie bardziej opornie. Historia interesująca i dość oryginalna, ale jakoś nie potrafię do końca wgryźć się w tę historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja teraz zabieram się za drugą część "Caldera". Na razie jest całkiem nieźle i mam nadzieję, że spodoba mi się bardziej :)

      Usuń
  3. Tematyka tej książki trochę mnie odstrasza - nie przepadam za książkami poruszającymi temat sekty. Czytałam tylko jedną powieść autorki - "Bez słów" i byłam zachwycona, ale mimo wszystko nie wiem czy sięgnę po "Caldera..." :/
    Pozdrawiam serdecznie!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja planuję przeczytać "Bez słów". Wszyscy tak chwalą, łącznie z Tobą :)

      Usuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka