Tytuł: Pustynny jeździec
Tytuł oryginału: Stone Rider
Autor: David Hofmeyr
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 256
|
Bajk jest nieodłączną częścią każdego jeźdźca. Zupełnie jak druga połowa, którą należy doświadczyć całym sobą, aby móc jeździć naprawdę. Poczuć nierówności terenu, żwir pod kołami. Trzeba usłyszeć echo swojego bajka, ten przypływ energii świadczący o trwałym połączeniu i pędzić jak strzała ze swym towarzyszem.
Adam Stone zamieszkuje pustynne miasteczko zwane Blackwater, które jest w posiadaniu rodziny Blood. Ale Adam marzy o wolności i możliwości wydostania się z tego miejsca. Jedyną szansą jest śmiertelnie niebezpieczny wyścig, który mogą przerwać tylko ci najsilniejsi i najlepsi. Ale chłopak jest w stanie zrobić wszystko, by osiągnąć swoje cele i zyskać zupełnie nowe życie, o którym zawsze marzył. Czy uda mu się przeżyć wyścig? Czy będzie mu dane zwyciężyć?
„Frank zawsze to powtarzał. Mówił mu, żeby uważał na tych, którzy są z nim najbliżej. To właśnie oni w końcu ranią cię najboleśniej”.
źródło |
Nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po tej książce. Ale zapowiadała się całkiem nieźle, dlatego też postanowiłam dać jej szansę, bo w końcu należy do gatunku, który chętnie czytam.
Świat wykreowany przez autora był pełen niebezpieczeństw i podziałów na tych lepszych i gorszych. Każdy miał swojego bajka (rodzaj motocyklu), którego traktował niemal jak członka rodziny. Jednak mieszkańcom nie było łatwo. Można powiedzieć, że mieli wyznaczone punkty: Żyć. Jeździć. Dotrwać do kolejnego dnia.
Bohaterowie byli całkiem dobrze wykreowani. Szczególnie moją uwagę przykuł Adam, który wykazywał się odwagą o determinacją. Pragnął nowego życia, jak niczego innego i był zdolny do wszystkiego, aby to osiągnąć. Zaintrygowała mnie tajemnicza Ciemność, która niespodziewanie ogarniała głównego bohatera i sprawiała, że tracił kontakt z rzeczywistością.
Mam nadzieję, że w kolejnej części autor bliżej przyjrzy się tej kwestii, bo było o tym niewiele powiedziane, a muszę przyznać, że to jeden z lepszych wątków. Poza tym ciekawą postacią okazał się również Kane. Był skryty, tajemniczy, a na dodatek miał mroczną przeszłość. I nikt przez większość fabuły nie wiedział o nim zbyt wiele.
„Nie można pokonać kogoś, kogo śmierć nie zdołała pokonać”.
Jeśli chodzi o relacje pomiędzy postaciami, to główną zasadą w tej książce było to, że każdy musiał liczyć jedynie na siebie, a zaufanie było czymś względnym. W każdym razie zdołały nawiązać się przyjaźnie, a w pewnym przypadku nawet coś głębszego. Ale uczucia były zaledwie tłem wydarzeń. Na pierwszy plan wysunęła się szaleńcza walka o zwycięstwo w wyścigu, którego nagrodą była szansa na nowe życie. Wszystko sprowadzało się właśnie do tego.
Podsumowując, Pustynny jeździec to opowieść o walce o lepsze życie i pokonywaniu własnych granic. Jest w niej akcja i mnóstwo rywalizacji. Ale jakoś nie wywarła na mnie dużego wrażenia. To zwykła młodzieżówka na średnim poziomie, z którą można spędzić kilka przyjemnych chwil. Jest lekka i interesująca, ale nic poza tym. Jeśli ktoś lubi taką tematykę, to spokojnie może przeczytać, ale nie należy spodziewać się po niej zbyt wiele.
„Trzymaj głowę nisko. Nie zwracaj na siebie uwagi. Nic nie mów. Dzięki temu przetrwasz”.
Moja ocena: 6/10
Za możliwość poznania Adama i jego historii dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal.
Może nie oceniłaś jej wysoko, ale coś mnie do niej ciągnie :)
OdpowiedzUsuńCóż, to może tobie bardziej się spodoba :)
Usuń