sobota, 25 marca 2017

[201] Silver. Trzecia księga snów - Kerstin Gier

Czasami rzeczywistość tak  bardzo przygniata, że najkorzystniejszym wyjściem jest pozostanie w krainie snów. Tam wszystko może się zdarzyć. Po prostu robisz to, co dusza zapragnie. Nieważne, że to nigdy nie miałoby nawet cienia szansy w realnym życiu. Tyle, że sny potrafią również doprowadzić do zguby... Nawet się nie obejrzysz, a będziesz tkwić głęboko w jakimś bagnie, przestając odróżniać prawdę od fikcji. Po prostu stracisz kontrolę. Przepadniesz. 

Minęło już trochę czasu, od chwili, gdy Liv odkryła, jak wielką moc mają sny. Prawdziwą katastrofą byłoby, gdyby ta wiedza wpadła w niepowołane ręce. Ale niestety to już się stało... Arthur staje się coraz bardziej niebezpieczny i zaczyna krzywdzić nawet zupełnie niewinnych ludzi. Na dodatek powraca Anabel, a wraz z nią jej demon. Liv i jej przyjaciele muszą połączyć siły i stawić czoło prawdziwemu zagrożeniu czającemu się na korytarzach ich snów. A może już jest na to za późno?
„Niektórzy ludzie uświadamiają sobie, czego chcą, dopiero wtedy, kiedy już nie mogą tego mieć”. 

Bardzo lubię twórczość Kerstin Gier i od dawna czekałam na finał tej trylogii. Już samo wydanie sprawia, że mam ochotę trzymać wszystkie trzy książki na widoku, bo nie mogę się napatrzeć na tę cudowną oprawę graficzną. Tak, należę do okładkowych srok. Ale czy wnętrze okazało się równie dobre? 

Spokojnie można powiedzieć, że tak. To lekka i przyjemna opowieść pełna humoru. Bohaterowie nie raz sprawiali, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Wart uwagi jest również specyficzny klimat, który tam panował. Nie mogło obejść się bez tajemnic, intryg i napięcia, które wzrastało z kolejnymi przewracanymi stronami. Granica pomiędzy światem snów, a rzeczywistością stopniowo zaczynała zanikać, a ja byłam coraz mocniej zaintrygowana. 

Postacie zostały całkiem dobrze wykreowane. Każde z nich miało tendencję do wpadania w tarapaty, a już w szczególności Liv. Tyle, że stawka była bardzo wysoka, a każdy fałszywy ruch mógł kosztować życie. Jak zwykle najwięcej mojej uwagi pochłonął niezwykle błyskotliwy Henry i ku mojemu zdziwieniu... Anabel. Pomimo swojego odpychającego charakteru miała w sobie coś, co zwróciło moją uwagę. Chciałam nieco bliżej przyjrzeć się tej szalonej dziewczynie, silnie powiązanej z pewnym demonem grasującym w snach. 

„Miłość nie jest tym, co człowiek spodziewa się otrzymać, lecz tym, co jest gotów dać”. 

Jeśli chodzi o wątek romantyczny, to byłam ciekawa, jak autorka zadecyduje zakończyć miłosne perypetie Liv i Henry'ego. Ta dwójka dostarczała mi dużo rozrywki i już od pierwszego tomu śledziłam ich wzloty i upadki. Zresztą tak samo było z zagadkową Secrecy, której tożsamość nie była znana... a przynajmniej do czasu. 

Podsumowując, Silver. Trzecia księga snów to dobry finał trylogii. Nie zabrakło intryg, tajemnic i fascynujących marzeń sennych, w których dosłownie wszystko mogło się zdarzyć. Fikcja mieszała się z jawą, czas gonił nieubłaganie, a niebezpieczeństwo z każdą chwilą stawało się coraz większe. To kolejna historia spod pióra Kerstin Gier, którą z pewnością będę miło wspominać. Jest lekka i bardzo szybko się czyta. Idealna na odstresowanie po ciężkim dniu. Powinna spodobać się także fanom sennych motywów. 

„Czasami człowiek dopiero w sytuacji podbramkowej uświadamia sobie, jak bardzo potrzebuje przyjaciół”.

Moja ocena: 7/10
Za możliwość wędrówki po krainie snów dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina

14 komentarzy :

  1. Właśnie jestem trakcie czytania ostatniego roku :) jestem go strasznie ciekawa, gdyż nie mogę się doczekać rozwiązania tych wszystkich zagadek :)
    Katherine Parker - About Katherine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie spodziewaj się niespodzianek! :)

      Usuń
  2. Trylogia Silver jest ciekawie napisaną młodzieżówką, mam za sobą już wszystkie części i absolutnie nie żałuję poświęconego im czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czytałam autorki tylko Trylogię czasu, bardzo mi przypadła do gustu. A co do tej serii... Zbiera dobre recenzje, ale boje się, że jestem już na to nieco za stara. A w najbliższym czasie raczej ich nie poznam, bo mam dużo innych książek do czytania, a ich nawet nie ma w mojej bibliotece także... Mimo, że lubię pióro autorki, może mi być z tą trylogią nie po drodze... Ale będę ją miała na uwadze. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, jej język jest typowo młodzieżowy, ale w sumie co szkodzi przeczytać :)

      Usuń
  4. Świetna recenzja i szybko się ją czyta 😃😊👍

    miedzykropkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również należę do okładkowych srok i zakochałam się w tych okładkach! Muszę w końcu przeczytać tę serię.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładki są wspaniałe, też jestem okładkową sroką :) Przeczytałam tylko pierwszą księgę, a teraz muszę zakupić drugą i trzecią, nie mogę się już doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna okładka w połączeniu z Kerstin Gier zawsze dobrze wróży. Osobiście uwielbiam humor tej serii i to, że pomimo opowiadania o postaciach bardzo młodych, z pewnością spodoba się też starszym czytelnikom.

    Pozdrawiam,
    Magda z Dwie strony książek


    OdpowiedzUsuń
  8. Boże! Zdaję sobie sprawę, jak cudowne są te książki i bardzo, ale to bardzo chcę je przeczytać już od premiery pierwszego tomu, a jeszcze się za to nie zabrałam. Dużą rolę odgrywają tu finanse, a właściwie ich brak, więc jeszcze chwilę na te cudeńka będę musiała poczekać :/ :/ Ale i tak już wiem, że będę nimi zachwycona! ♥ No i ja również jestem okładkową sroką, a nie ma nic lepszego od dobrej książki z przepiękną okładką.

    Zostaję na dłużej ;)
    Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładki są cudne, ale ja ubolewam nad tym, że ta nie jest srebrna, jak orginalnie... Ogólnie cieszę się, że Ci się spodobało bo słyszałam, że trzecia część nieco odbiega poziomem od pozostałych. Niemniej nie mogę sę doczekać aż ją poznam i dowiem się kim jest Secrecry!

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka