wtorek, 13 stycznia 2015

[36] Krew Olimpu - Rick Riordan

Tytuł: Krew Olimpu
Tytuł oryginału: The Blood of Olympus
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 496
Niektórym rzeczom nie da się zapobiec choćby starało się za wszystkich sił. One po prostu muszą się wydarzyć. Nie da się zmienić swojego przeznaczenia. Oczywiście, można przed nim uciekać, ale prędzej czy później i tak się wypełni. Każdy tworzy swój los, wybiera własne przeznaczenie, czasem nawet nieświadomie. Tym właśnie jest nasze życie - jednym wielkim wyborem. Bo nic nie dzieje się przypadkiem. Każde życie jest zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. A człowiek po prostu wypełnia jedną z kilku możliwości...

Herosi mają coraz mniej czasu. Pozostało już tylko kilka dni do chwili, którą Gaja wyznaczyła na swoje przebudzenie. Każdy z nich ma swoją misję do wykonania. Nico wraz z Reyną i trenerem Hedge muszą dostarczyć Atenę Partenos na miejsce, nim Rzymianie zrównają z ziemią Obóz Herosów. Ale to nie jest wcale takie proste - wystarczy jeszcze jeden skok w cień, a Nico sam stanie się duchem. Ale sam nie wie, co jest gorsze. To, czy pozwolenie by umarł ktoś inny zgodnie z zapowiedzią jego ojca. Natomiast Siódemka z Przepowiedni zmierza do Grecji, by przeciwstawić się gigantom i zapobiec ponownemu powstaniu Matki Ziemi. Po drodze będą musieli stawić czoła wielu przeszkodom i zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem. Przezwyciężyć strach, wzbudzić w sobie wolę walki i poświęcić wszystko dla zadania, które mają do wykonania, bo wszystko jest bliżej porażki, niż zwycięstwa. Szykuje się ostateczna bitwa pełna dramatycznych wydarzeń,  na której zaważą się losy świata i wszystkich półbogów. Bo aby przepowiednia się wypełniła, ktoś z Siedmiorga musi umrzeć. Komu przeznaczona jest śmierć? 

"Są takie cierpienia, których nie powinno się uśmierzać. Trzeba się z nimi uporać, trzeba się nawet z nimi pogodzić."


Najgorszy był moment, gdy zdałam sobie sprawę, że to już koniec. Nie będzie już żadnych nowych książek o greckich herosach, to już koniec przygód Percy'ego, Annabeth i reszty Siódemki. Ani jednego rozdziału, żadnego słowa. Wszystko się skończyło. Gdy tak o tym myślę, to ogarnia mnie smutek - żyłam w tym świecie przez bardzo długi czas, z niecierpliwością oczekiwałam kolejnych historii. Z całego serca pokochałam bohaterów i przywiązałam się do nich jak do żadnych innych. A mitologia stała się moją nową pasją, choć przedtem uważałam, że jest co najmniej nudna. Tyle czasu żyłam książkami Rick Riordana, że nie mogę znieść myśli, że to wszystko się skończyło. Ale i tak mam cichutką nadzieję, że autor powróci jeszcze do tego świata. Może jest to mało prawdopodobne, ale trzeba w to wierzyć. Może kiedyś...


Poświęcenie grało dużą rolę w tej książce - można to było rozpoznać po zachowaniu bohaterów. Byli zdolni poświęcić wszystko co tylko mieli dla spełnienia się przepowiedni. I bardzo ich za to podziwiam, bo byli znieść naprawdę wiele cierpienia.

Autor pozwolił bliżej przyjrzeć się takim postaciom jak Reyna, czy Nico. O ile w poprzednich częściach ich wątki były niewielkie, to w Krwi Olimpu pojawiły się rozdziały z ich perspektyw, co uważam za bardzo dobre posuniecie. Nica zbytnio nie darzyłam sympatią, wydawał mi się zbyt odpychający. A teraz nawet go polubiłam i zaczęłam współczuć takiego życia. Tego całego odpychania wszystkich od siebie i znoszenia cierpienia w samotności. Wreszcie poznałam jego motywy, zrozumiałam, że to było dla niego jedyne wyjście, przynajmniej według niego. Bo sam Hades powiedział, że jego dzieci bardzo rzadko są szczęśliwe. Co do Reyny, to także się do niej przekonałam. Jej życie także nie było proste. I to dowodzi faktu, że autor lubi znęcać się nad swoimi postaciami. Na kogo by tu spojrzeć, tam samo cierpienie. I jeszcze ta zapowiedź śmierci kogoś z Siedmiorga. Autor zabił osobę, którą najbardziej lubiłam i miałam ochotę rozszarpać go na strzępy. Jak on mógł? 

Po skończeniu książki czułam pewien niedosyt. Nie wszystkie wątki zostały zakończone i pozostało wiele pytań bez odpowiedzi. Myślę, że autor specjalnie tak zrobił, by czytelnik sam mógł sobie dopowiedzieć  co będzie dalej. Sama się nad tym zastanawiałam i miałam kilka różnych wariantów. Ale jak było naprawdę, to się już raczej nie dowiem... 


"Spojrzał na trzymany w ręce scyzoryk. Przyszło mu coś do głowy - być może był to jego najgłupszy, najbardziej szalony pomysł, od kiedy pomyślał: Ej, dam Percy'emu popływać w Styksie! Pokocha mnie za to! "

Język autora był prosty i przepełniony humorem. Jak zwykle potrafił zaskoczyć niespodziewanymi zwrotami akcji, a nawet wzruszyć. Musze przyznać, że ta część wywołała u mnie najwięcej emocji. Od częstych salw śmiechu, przez strach o postacie, po łzy spowodowane tragicznymi wydarzeniami. Świat wykreowany przez niego idealnie łączył mitologie ze współczesnością. Panował w nim specyficzny klimat, który nadawał uroku tej powieści. Akcji oczywiście nie mogło zabraknąć. Napięcie rosło z każdą kolejną stroną aż do bardzo emocjonującego finału. Autor nie pozwolił swoim postaciom nawet na chwilę wytchnienia  - wciąż stawiał ich w trudnych sytuacjach. 

Wątek romantyczny był raczej tłem wydarzeń, ale bardzo mi się spodobał, zwłaszcza jeśli chodzi o Leona. Był w stanie zaryzykować wszystko, by tylko wrócić do dziewczyny, którą kochał. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam jego zmagania i powiem jedno: jestem pod wrażeniem tego, co był w stanie zrobić. Może i postawił na drugi plan swoich przyjaciół, co wiele osób mu wyrzuca, ale jego determinacja jest godna uwagi. 

Krew Olimpu to wielki finał. Nie zabraknie w nim dramatycznych wydarzeń, walki na śmierć i życie, czy desperackich prób powstrzymania tego, co ma nadejść. Autor świetnie wywiązał się ze swojego zadania i napisał godne zakończenie serii. Tylko szkoda, że nie dostałam odpowiedzi na pytania, które pojawił się na ostatnich stronach. Jednak to daje nadzieję, że jeszcze nie wszystko skończone i autor może powrócić do serii. Wiem, może trochę plotę bez sensu, ale nadzieja umiera ostatnia. Szkoda, że to już koniec Olimpijskich herosów. O przygodach tych półbogów mogłabym czytać w nieskończoność i wiem, że nie znudziłoby mi się to. Dzięki Rickowi Riordanowi spędziłam wiele niesamowitych chwil w mitologicznym świecie i muszę przyznać, że wiele mi to dało. Ta historia mnie oczarowała i jestem pewna, że będę do niej wracać jeszcze nie raz. I cóż mogę jeszcze powiedzieć: Żegnaj Percy, żegnaj Leo i Jasonie. Żegnajcie wszyscy, z którymi tak bardzo się zżyłam. Będę tęsknić i pamiętać. Już zawsze.  


"Pewnym śmierciom nie da się zapobiec"

Moja ocena: 10/10 (chętnie dałabym 11, ale niestety nie mieści się w skali) :)
Najważniejsze postacie z serii

10 komentarzy :

  1. Dawno temu przeczytałam tylko pierwszą część Percy'ego i nawet taka sobie była, nie była zła. Czy po tą sięgnę? Nie wiem. Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na ebooku od jakiegoś czasu zalega mi jedna książka tego autora, chyba "Złodziej pioruna", ale jakoś nie mogę się zebrać w sobie i ją przeczytać. Tak na prawdę to sama nie wiem dlaczego.
    sklep-z-pamiatkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. To zdecydowanie książka nie dla mnie. Nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że to już koniec serii :/
    Mam jednak nadzieję, że Percy jeszcze pojawi się, może nawet epizodyczne, w książkach o Magnusie Chase. :3
    Przede mną jeszcze kilka dodatków do serii i mam nadzieję, że będą równie ciekawe. ^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie czytałam jeszcze dodatków. Może i będą jeszcze herosi, jednak to nie to samo co pełna opowieść. Niestety... Wciąż nie mogę przyjąć do myśli, że to już koniec. A co do książek o Magnusie Chase, to fajnie by było, gdyby się Annabeth z Percym pojawili. Tylko, że ta mitologia nordycka już mniej do mnie przemawia :)

      Usuń
    2. Mitologię nordycką kojarzę tylko z filmów o Thorze. xd
      Ja czytałam jeden z dodatków i faktycznie to nie to samo.
      Mam też cichą nadzieję, że Rick wyda jakąś książkę z bohaterami kronik i Percym. Wydawałoby mi się dziwne, gdyby umieścił "Syna Sobka" na końcu "HoH" i nic z tym dalej nie zrobił, zwłaszcza, że zostawili sobie tam jakieś magiczne znaki czy coś takiego, już nie pamiętam dokładnie.

      Usuń
    3. Gdzieś słyszałam, że jest jeszcze jedno opowiadanie, gdzie spotyka się Sadie i Annabeth. Niedawno skończyłam "Kroniki rodu Kane" i na końcu była mowa o tym, że są jeszcze inni bogowie. Chyba, że Wujek Rick zrobi jeszcze jedną serię, ale z Grekami i Egipcjanami? Fajnie by było :)

      Usuń
  5. Cudownie ujęłaś to wszystko. "Krew Olimpu" to idealne zakończenie, ale jednak smutno się robi, kiedy trzeba pożegnać bohaterów, z którymi się tak zżyło. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka nie dla mnie, ale zawsze pozostaje jakiś żal, gdy kończy się świetną serię, a ma się ochotę na jeszcze więcej i więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, dlaczego ale dopiero niedawno usłyszałam o tej serii. Koniecznie muszę ją kiedyś zacząć.. ;)

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka