Tytuł: Piękna katastrofa
Tytuł oryginału: Beautiful Disaster
Autor: Jamie McGuire
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 464
|
Nie można cofnąć tego, co się zrobiło. Wymazać przeszłości, chociażby się bardzo chciało. Można jedynie przed nią uciekać, zacząć nowe życie, odizolować się od tego, co było tak niszczące. Ale prędzej, czy później to i tak powróci. Przeszłość jest jak kula u nogi, której nie da się pozbyć. Ale można przestać się nią przejmować i zadbać o przyszłość, nie popełniając drugi raz tego samego błędu.
Abby Abernathy pragnie zapewnić sobie dobrą przyszłość i zapomnieć o tym, co było kiedyś. Chce zacząć wszystko od nowa i dlatego też wybiera się na uniwersytet z daleka od jej rodzinnego domu. Wszystko idzie świetnie, a przynajmniej do czasu gdy na jednej z walk spotyka Travisa Maddoxa, który przypomina jej wszystko, od czego pragnęła uciec. Jest wytatuowanym brutalem biorącym udział w nielegalnych walkach, a na dodatek zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Abby od samego początku czuje do niego jakieś przyciąganie, jednak jako jedyna nie chce mu ulec. Wszystko zaczyna się od zakładu: jeśli wygra Abby, on raz na zawsze zostawi ją w spokoju, natomiast gdy zwycięży Travis, ona będzie musiała zamieszkać z nim przez miesiąc... Co z tego wyniknie?
„To niebezpieczne pragnąć kogoś tak bardzo. Ty próbujesz go ratować, a on ma nadzieję, że ci się uda. To katastrofa”.
Okładka angielskiej wersji |
Do tej książki przyciągnęła mnie prześliczna okładka, ale także opis, który zapowiadał bardzo ciekawa historię, którą zapragnęłam jak najprędzej poznać, mając nadzieję, że autorka mnie nie zawiedzie. W sumie to kolejna, nieco stereotypowa opowieść typu: bad boy spotyka grzeczną dziewczynę, która go zmienia.
Tyle, że to była nie do końca grzeczna dziewczyna. Abby miała mroczną przeszłość i wielką tajemnicę, która kiedyś zrujnowała jej życie. A na dodatek sama wywodziła się z rodziny, w której nie brakowało uzależnień, więc nie dziwię się, że do Travisa podeszła z dystansem, a nawet z niechęcią. Ciekawa z niej postać. Posiadała wiele różnych twarzy, czasami potrafiła zaskoczyć.
Podobnie było z Travisem. Niby był z niego taki wytatuowany twardziel, a jednak potrafił być delikatny. Miłość nadała mu jeszcze drugie oblicze, którego nie pokazywał praktycznie nikomu. I przede wszystkim stał się zupełnie innym człowiekiem. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej było widać zmiany, jakie w nim zachodziły. I kto by pomyślał, że facet lekkich obyczajów będzie gotowy nagle porzucić swoje nawyki...
„Nie wiedziałem, że się zgubiłem dopóki mnie nie odnalazłaś. Nie zaznałem samotności aż do pierwszej nocy, którą spędziłem w łóżku bez ciebie. Jeśli coś mi się w życiu udało, to tylko dzięki tobie. Czekałem na ciebie, Gołąbku”.
Książka opierała się głównie na wątku romantycznym. To była taka słodko-gorzka opowieść pełna rozstań i powrotów. Ciągłe kłótnie bohaterów sprawiały, że sytuacja była jeszcze bardziej napięta. Czasami sama się zastanawiałam, czy ta historia może skończyć się dobrze. A poza tym ich relacja była taka skomplikowana, że ciężko było mi określić, co tak naprawdę ich łączy. To była po prostu jedna wielka katastrofa, którą stał się związek dwóch ludzi zmagających się z przeszłością, problemami i wreszcie samym sobą. Po prostu piękna katastrofa, jak to głosi tytuł książki.
Podsumowując, Piękna katastrofa to dość burzliwa historia miłości pomiędzy dziewczyną z trudną przeszłością, a zepsutym chłopakiem, który zmienia partnerki jak rękawiczki. Nie jest może ani wybitna, ani oryginalna, ale bardzo przyjemnie mi się czytało. Polubiłam bohaterów i zainteresowaniem śledziłam ich losy, by dowiedzieć się czy jest im pisane szczęśliwe zakończenie. Jednak kierowała mną jedynie ciekawość. Nie porwała mnie ta książka, bo było w niej nieco utartych schematów, które już powoli zaczynają nudzić. Ale powinna się spodobać wielkim fankom romansów, gdzie dużą role grają tak zwani bad boy'e, oraz tym, którzy szukają czegoś lekkiego. To całkiem przyjemna i mało wymagająca lektura.
„ –Jeszcze raz? Wykończysz mnie, Gołąbku.
– Nie umrzesz (...). Złego diabli nie biorą.
– Nie umrę, bo zbyt wielu osłów wyłazi ze skóry, żeby zająć moje miejsce. Będę żył wiecznie z czystej złośliwości”.
Moja ocena: 6/10
Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Szczerze mówiąc, nie jestem zainteresowana jej lekturą. Wiesz, że siedzę po uszy zagrzebana w fantastyce i młodzieżówkach, dlatego zabranie się za coś innego byłoby dla mnie za dużym 'szokiem' ;)
OdpowiedzUsuńŚwieeetna recenzja!
Uwielbiam fantastykę i młodzieżówki i czytam to bez przerwy, ale dla odmiany chciałam spróbować czegoś innego, bo dawno nie miałam styczności z podobnymi historiami. A poza tym bohaterowie w tej książce wcale nie są tacy starzy i można ich zaliczyć jeszcze do młodzieży - mają jeszcze te swoje osiemnaście, czy dziewiętnaście lat :)
UsuńKurcze, mialam wielka ochotę na tę książkę, ale Ty trochę ostudziłaś mój zapał. Dlatego, ze nie znoszę schematów własnie... Nie wiem teraz, namieszałaś mi w głowie :D
OdpowiedzUsuńInsane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/
Ja też nie lubię schematów. Bad boy i grzeczna dziewczyna... w końcu to musi się znudzić :)
UsuńZ początku książka wydawała mi się być interesująca jednak trochę zmieniłam zdanie na jej temat po zapoznaniu się z twoją recenzja. Niemniej jednak gdy tylko nadarzy się taka okazja z chęcią po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMusisz sama się przekonać, jaka jest. Mi podobała się tak średnio, innym może podobać się bardziej :)
UsuńOkładka rzeczywiście jest przepiękna ale treść nie jest jakaś zaskakująca. Nie wiem, może jak już nie będę miała czego czytać to po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńdobraksiazka1.blogspot.com
Okładka to najlepsze, co posiada ta książka. Jest prześliczna! :)
UsuńTa książka to moje NAJWIĘKSZE zawiedzenie książkowe. :( Nie cierpię Travisa! Przez całą książkę działał mi na nerwy! :/
OdpowiedzUsuńWedług mnie wcale nie był taki zły, tylko wkurzało mnie to ciągłe powtarzanie "Gołąbku" :)
UsuńGołąbku to najgorsze przezwisko ever. :/ Nie wiem, czy to wina tłumaczenia, czy było już tak w oryginale, ale gdzieś od połowy książki to przezwisko zaczęło mnie tak irytować, że za każdym razem, gdy się pojawiało, miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno (czyli jak wiesz - dosyć często) :P
UsuńZdecydowanie zbyt często. Autorka potrafiła go użyć nawet kilka razy na stronę. A poza tym co takiego jest w tych gołębiach? Wszędzie ich pełno i mało kto je lubi :)
UsuńNa razie skończyłam z mało wymagającymi książkami. Pora na coś, co da mi do myślenia. Potem znowu jakieś lekkie opowieści, więc może i ten tytuł przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńmelomol.blogspot.com
Ja czytam tak naprzemiennie: raz coś lekkiego, raz wymagającego. Jak mi przyjdzie ochota :)
UsuńZapmiętam tę książkę, może przeczytam w roku szkolnym, gdy będę chciała się odmóżdżyć.
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA, mam nadzieję, że przyjmniesz moją nominację :)
http://nieuleczalnyksiazkoholizm.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award.html
Dziękuję za nominację :)
UsuńCzasami fajnie poczytać taką książkę. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńRacja. Oderwać się od tego, co się bez przerwy czyta i sięgnąć po coś innego. Miła odmiana :)
UsuńMam ogromną ochotę na tę książkę, bardzo lubię takie klimaty. Okładka również mi się podoba i już nie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com
Okładka jest naprawdę śliczna. O wiele lepsza niż ta z poprzedniego wydania :)
UsuńHmm... Jakoś mnie nie przyciąga ta książka. Na razie sobie odpuszczę, ale jak najdzie mnie ochota na romans to może złapie się właśnie za nią. :) Fajna recenzja. :)
OdpowiedzUsuńhttp://zaczytan.blogspot.com/
Dziękuję :)
Usuń