Tytuł: Cień węża
Tytuł oryginału: The Serpent's Shadow
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 440
|
Mówi się, że każdy zasługuje na szczęśliwy koniec. O ile nie popełnił jakiś ciężkich zbrodni, o których nie można zapomnieć. Nie ważne, czy jest się białym, czy czarnym, kobietą, czy mężczyzną.Wszyscy jesteśmy pod tym względem równi. Każdy bez wyjątku na to zasługuje. A czy to dostanie? To już zależy od losu. Często pojawiają się przeciwności, przez które bardzo ciężko przebrnąć. Jednak zawsze jest jakaś nadzieja. Wystarczy mocno w to wierzyć i robić wszystko, by tak się stało. Czy tym razem bohaterów czeka szczęśliwy koniec?
Decydujące starcie jest coraz bliżej. Odkąd wąż Apopis uwolnił się ze swojego więzienia, świat stał się bardzo chaotyczny. Równowaga Maat została zaburzona, a wąż grozi, że zniszczy cały świat. Na dodatek bogowie są coraz słabsi i zaczynają znikać. Sytuacja pogarsza się z każdą kolejną chwilą. Carter i Sadie muszą podjąć się bardzo niebezpiecznego zadania, które może nawet kosztować ich życie. Bo sposób na pokonanie Apopisa jest tylko jeden. Albo oni, albo świat. Muszą zaryzykować i wypełnić to zadanie, chociaż wydaje się ono głupotą. Ale to jeszcze nie wszystko. Jednemu z uczniów dwójki młodych magów, zostało bardzo mało czasu. Z każdym kolejnym dniem jest w nim coraz mniej życia. A szansa na ratunek wydaje się być niemożliwa. Tu, gdzie wszystkie starania wyglądają na bezcelowe, gdzie nadzieja na ocalenie zanika, a świat chyli się ku upadkowi. Czy jest szansa na zwycięstwo?
"Trzeba przestrzegać pewnych zasad. To one chronią nas przed upadkiem."
Tak się składa, że po raz kolejny kończę serię autorstwa Ricka Riordana. Przeczytałam już tak wiele jego książek i wciąż nie mam dość. Tym razem przyszło mi się pożegnać z egipskimi magami, których polubiłam już od pierwszego spotkania. Jednak teraz najbardziej interesował mnie wątek Walta. Jego życie stało pod znakiem zapytania, a ja byłam bardzo ciekawa, jak to wszystko się rozwiąże. Bo jego stan wpływał także na innych bohaterów, a zwłaszcza Sadie. Zmieniła się i stała się bardziej doroślejsza niż ta dziewczyna, którą poznałam w Czerwonej piramidzie. W sumie, to zmiany nie zaszły tylko w niej, tak samo było z pozostałymi. Skoro zmienia się rzeczywistość, w której żyją, to ich to też nie może pominąć. Autor po raz kolejny pokazał swoją umiejętność tworzenia bohaterów. Mogli nawet wydawać się realni. Wiem, możecie myśleć, że plotę jakieś głupoty, ale ja naprawdę miałam takie wrażenie - zresztą czułam coś takiego podczas czytania każdej z jego książek. Postacie wydawały się wyrwane z naszego świata i przeniesione do rzeczywistości pełnej magii.
Uważam, że połączenie mitologii z realiami w XXI wieku jest bardzo dobrym pomysłem, który nadaje tej książce oryginalności. Wystarczy tylko wziąć ją do ręki i zagłębić się w fascynujący świat pełen bogów i stworzeń znanych dotąd tylko z historii. Mity wcale nie muszą być nudne!
Język autora był prosty, jeśli nie licząc słów charakterystycznych dla starożytnego Egiptu. Wprawdzie było ich niewiele, ale dzięki słowniczkowi zamieszczonemu na końcu książki nawet te były zrozumiałe. Oczywiście nie mogło zabraknąć dużej ilości akcji - ona wciąż pędziła aż do emocjonującego zakończenia. Bohaterowie wciąż zmagali się z trudnościami, którym zwykli śmiertelnicy nie podołaliby.
"-Wieszczę wielką przyszłość tej dziewczynie - powiedziała Sadie. - Przypomina mi mnie z czasów młodości.Wzdrygnąłem się. Przerażająca perspektywa."
W Cieniu węża wątek romantyczny był bardzo interesujący. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak nietypowym rozwiązaniem trójkąta miłosnego (mam tu na myśli Walt-Sadie-Anubis). Muszę przyznać, że byłam mile zaskoczona takim wyjściem. Oczywiście śledziłam także poczynania Cartera. Może nie było tu tak niekonwencjonalnego rozwiązania, jak u jego siostry, ale także mi się spodobał. Miłość nie była głównym tematem tej książki, ale bardziej takim dopełnieniem, gdyż Rick Riordan większość uwagi czytelnika chciał skupić na akcji.
Podsumowując to wszystko, Cień węża to bardzo dobre zakończenie trylogii. Nie zabraknie w niej akcji, przeciwności losu i zaskakujących rozwiązań. Przez lekturę Kronik rodu Kane poszerzyłam swoją wiedzę o mitologię egipską, a wcześniej nie wiedziałam o niej praktycznie niczego. Zdecydowanie jest warta poświęcenia czasu. Interesujące postacie, ciekawe wątki i rzeczy, o których nie miało się pojęcia. Ta książka to odkrywanie tajemnic starożytności w XXI wieku. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam losy Cartera i Sadie aż do samego końca. I z czystym sumieniem mogę ją wam polecić. Nie jest może aż tak dobra, jak pozostałe książki tego autora, ale równie mocno wciąga. Jeśli chcecie doświadczyć czegoś nowego i rzadko spotykanego w literaturze, to ta seria jest idealnym wyjściem.
"Wiedzy, która jest cokolwiek warta nie można dostać. Trzeba jej szukać i na nią zasłużyć."
Moja ocena: 8/10
Muszę znaleźć gdzieś tę serię i zacząć czytać :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością kiedyś przeczytam, ponieważ uwielbiam wszelkie mitologie, jak i samego autora, więc nie pozostaje mi nic innego. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację :) Na pewno wezmę udział :)
OdpowiedzUsuńCzytałam część pierwszą i nawet mi się spodobała. Chętnie sięgne po kolejne, ponieważ połączenie mitologii z realiami XXI wieku bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńczytałam pierwszą część o Percym tego autora i raczej za resztę się nie zabiorę. :)
OdpowiedzUsuńchociaż zawsze mogę spróbować sił z inną serią, kto wie, może akurat mi się spodoba. :)