sobota, 27 grudnia 2014

[34] Cienie Ziemi - Beth Revis

Tytuł: Cienie Ziemi
Tytuł oryginału: Shades of Earth
Autor: Beth Revis
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 392
Ach, ta Ziemia. Nasza planeta. Nie wyobrażamy sobie życia bez niej. Skrywa sobie wiele piękna, wystarczy tylko uważnie się przyjrzeć i je dostrzec. Gdyby nie ona, ludzie po prostu nie istnieliby. Bo gdzie żyć, jeśli nigdzie nie ma stosownych warunków? To tu, pośród zieleni roślin i błękitu nieba rozwija się życie. To tu się rodzimy i umieramy, tu przeżywamy swoje radości i smutki. Tu  jest nasz prawdziwy dom. Czy wyobrażacie sobie życie na innej planecie? 

Cel został osiągnięty. Pasażerowie Błogosławionego wreszcie mogą ujrzeć Nową Ziemię i opuścić ciasne więzienie, jakim jest kapsuła. Jednak lądowanie nie obeszło się bez komplikacji, a planeta - z pozoru wyglądająca na idealne miejsce do życia - okazuje się dość nieprzyjazna. I sprawia wrażenie, jakby chciała zabić swoich kolonizatorów. Drapieżne ptaki, trujące rośliny, ogromne i bardzo niebezpieczne zwierzęta... To jeszcze nic z porównaniem do tego, co naprawdę czai się na Centauri-Ziemia. 

Zaraz po przybyciu zostają odmrożeni członkowie załogi pochodzący z Ziemi. Jako że dowódca został zabity jeszcze na statku, władzę przejmuje ojciec Amy. I tu zaczynają się jeszcze większe problemy. Bowiem on nienawidzi Starszego  i jego ludzi. Uważa, że nie nadaje się do niczego, a zwłaszcza do bycia przywódcą. Ukrywa przed nim istotne informacje, które mogą zagrozić powodzeniu misji. Amy i Starszy na własna rękę muszą dowiedzieć się co tak naprawdę dzieje się na nowej planecie. Prawda może okazać się wstrząsająca i zburzyć marzenia o wspólnej przyszłości. Do jakiego poświęcenia będą zdolni, by ocalić siebie i innych? Czy jest szansa na znalezienie szczęścia na nowej planecie? 

„Tyle, że śmierć wcale tak nie działa. Nie przejmuje się, czy ktoś cię kocha, czy nie chce cie stracić. Po prostu cię zabiera. Zabiera i zabiera, aż wreszcie nic ci już nie zostaje.”

Cienie Ziemi to już ostatni tom trylogii i byłam bardzo ciekawa, jak autorka to wszystko zakończy. Szczęśliwie? Tragicznie? Zastanawiałam się nad tym przed rozpoczęciem lektury. I teraz, gdy już moja wielka ciekawość została zaspokojona, czuję lekki smutek. Bo wszystko się skończyło. Musiałam pożegnać się z bohaterami wiedząc, że już nic nowego nie będzie, że to już koniec. Obawiałam się trochę, że poziom będzie niższy niż w poprzednich częściach. Ale nic z tych rzeczy - autorka znów mnie zaskoczyła i ta książka była najlepsza ze wszystkich. 

Skoro już wylądowali na zupełnie innej planecie, to nie mogło się obyć bez nowych bohaterów. Wreszcie mogłam dokładniej poznać rodzinę Amy, ale muszę przyznać, że nie wywarła na mnie zbyt pozytywnego wrażenia. Jej ojciec okropnie mnie irytował, gdyż zachowywał się jakby pozjadał wszystkie rozumy. I był jeszcze Chris. Tego chłopaka znienawidziłam od pierwszej chwili. Flirtował sobie z Amy, dobrze wiedząc, że jest dziewczyną Starszego. I ten jego podstęp - nic, tylko wyrzucić go z książki. Co do głównych postaci, to oboje się zmienili i wydorośleli. Amy na początku zachowywała się, jakby straciła resztki rozsądku, ale na szczęście w porę się opamiętała. Myślę, że oboje wreszcie dorośli do uczucia, które ich łączyło, zwłaszcza Amy. Wreszcie wątek romantyczny rozwinął się w pełni, co zaspokoiło moje romantyczne serce. I bardzo mi się ta ich miłość podobała. Była tak prawdziwa, taka silna, że nic nie mogło stanąć im na przeszkodzie. To jeden z najlepszych wątków romantycznych, z jakimi miałam dotąd do czynienia. 

Świat wykreowany przez autorkę był bardzo interesujący. Tamta planeta przypominała trochę naszą, ale nie do końca. Dwa słońca, dziwne rośliny i jeszcze dziwniejsze zwierzęta. A do tego wiele nieodkrytych tajemnic natury i niebezpieczeństw czekających na każdym kroku. Nie obyło się także bez zagadek, tajemniczych zniknięć  i zabójstw z niewiadomym sprawcą. Autorka wszystko bardzo sprytnie obmyśliła i wciąż mnie zaskakiwała. Wprowadzała w błąd, komplikowała wszystko, by dopiero na samym końcu ukazać prawdę, której czytelnik nigdy by się nie domyślił. 

"Uczucie w naszych sercach było prawdziwe bez względu na to, czy je nazwaliśmy, czy też pozwoliliśmy mu trwać w ciemności i milczeniu."

Język autorki był prosty, książkę czytało się bardzo szybko. Dwuosobowa narracja pozwalała śledzić bieg wydarzeń z dwóch różnych perspektyw, co było bardzo dobrym posunięciem ze strony pani Revis. Akcji nie brakowało. Ze strony na stronę działo się coraz więcej, pojawiała się masa pytań, na które odpowiedź poznałam dopiero na ostatnich stronach.  

Zakończenie było niesamowite i bardzo emocjonujące. Przepłakałam może ze sto ostatnich stron. Po prostu miałam ochotę nakrzyczeć na autorkę za to co zrobiła i za to, że doprowadziła mnie do takiego stanu. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, ale miałam cichutką nadzieję, że jednak wszystko zakończy się szczęśliwie. A jak było? Tego musicie dowiedzieć się już sami. 

Z radością mogę stwierdzić, że Cienie Ziemi to najlepsza książka Beth Revis. Wywołała u mnie duże emocje, czasem nawet skrajne. Z wielkim zaciekawieniem śledziłam losy bohaterów aż do samiutkiego końca. A potem nie mogłam przestać myśleć o tej książce - zakończenie było zaskakujące. Historia Amy i Starszego bardzo mi się spodobała i na pewno pozostanie na dłużej w mojej pamięci. Książka zdecydowanie wyróżnia się spośród innych. Polecam ją każdemu, zwłaszcza tym, którzy wahają się, czy warto. Epickie zakończenie, wartka akcja i niesamowite emocje - naprawdę warto po nią sięgnąć. 

"Nauczyłam się, że życie jest bardzo, bardzo kruche. Nauczyłam się, że można znać kogoś przez zaledwie parę dni i nigdy nie zapomnieć wrażenia, jakie na tobie wywarł. Nauczyłam się, że sztuka może być jednocześnie piękna i smutna. Nauczyłam się, że gdy ktoś cię kocha, zaczeka, aż ty poczujesz to samo.Nauczyłam się, że nie ma znaczenia, jak bardzo czegoś chcesz, bo może to dostaniesz, a może nie. Że "nie" czasem nie wystarczy, że życie nie jest sprawiedliwe..."

Moja ocena: 10/10

4 komentarze :

  1. Ja ciągle nie przeczytałam jeszcze drugiego tomu tej trylogii, ale to więcej niż pewne, że mi się spodoba, bo W otchłani było CU-DO-WNE! I nie mogę się doczekać zatopiony się w lekturze Miliona słońc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milion Słońc jest jeszcze lepsze od poprzedniej części :)

      Usuń
  2. Wow, ale wysoka ocena. Ja ciągle jeszcze nie przeczytałam pierwszej części. Powód jest prosty - brak funduszy na książki :c Ale mam nadzieję, że niedługo nadarzy się okazja do sięgnięcia po "W otchłani" :)

    Pozdrawiam,
    Alpaka

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiła mnie Twoja recenzja. Chyba będę musiała sięgnąć po pierwszy tom tej powieści ;)
    Pozdrawiam,
    www.ksiazkopatia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka