Tytuł: Alicja w Krainie Zombi
Tytuł oryginału: Alice in Zombieland
Autor: Gena Showalter
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 505
Opis:
Żałuję, że nie mogę się cofnąć w czasie i postąpić inaczej w wielu sprawach. Powiedziałabym swojej siostrze: nie. Nigdy nie błagałabym matki, by porozmawiała z ojcem. Zasznurowałabym usta i przełknęła te nienawistne słowa. Albo chociaż uściskałabym siostrę, mamę i tatę po raz ostatni. Powiedziałabym, że ich kocham. Żałuję... tak, żałuję.
Jej ojciec miał rację. Potwory istnieją...
By pomścić śmierć rodziny, Alicja musi się nauczyć, jak walczyć z zombi.
Nie spocznie, dopóki nie odeśle każdego żywego trupa z powrotem do grobu. Na zawsze.
Recenzja:
Zombi to żywe trupy zjadające ludzkie ciało. Ich motto to gryźć, ranić, zabijać. Wierzysz w nie? Jeśli nie to powinieneś jak najszybciej w nie uwierzysz. Bo tak naprawdę istnieją. Są czymś w rodzaju duchów i nie każdy może je zobaczyć. Alicja w dniu swoich szesnastych urodzin traci wszystko. Mamę, tatę, ukochaną siostrę Emmę. Oni wszyscy giną w wypadku samochodowym, a Alicja jako jedyna uchodzi z życiem. Ale zaraz po wypadku, jeszcze przed straceniem przytomności widzi, jak grupka zombi rozrywa ciało jej mamy na kawałki... A to wszystko przez jej niewinną zachciankę, by obejrzeć występ siostry, który kończył się już po zmierzchu. Jej tata wiedział, że zombi istnieją i przez lata próbował chronić przed nimi siebie i swoja rodzinę. Alicja myślała, że ma jakąś obsesję i nie traktowała tego poważnie. Ale nie wiedziała, jak bardzo się myliła...
Po tym traumatycznym przeżyciu dziewczyna musi zacząć nowe życie. Przeprowadza się do dziadków i zaczyna naukę w nowej szkole, ale jak się potem okazuje - tej samej, do której chodzili jej rodzice. Już w pierwszym dniu spotyka tam chłopaka o fiołkowych oczach. A gdy ich wzrok po raz pierwszy się spotyka, dzieje się coś bardzo dziwnego... A potem okazuje się, że grupka zombi usilnie próbuje ją dopaść. Na domiar złego za każdym razem, gdy ma się coś stać na niebie pojawia się chmura w kształcie białego królika... Jaki los czeka Alicję?
Pierwszy raz spotkałam się z motywem zombi w paranormal romance i muszę przyznać, że spodobał mi się ten pomysł. Ale spodziewałam się po książce zupełnie co innego, a mianowicie coś bardziej w stylu "Alicji w Krainie Czarów", bo właśnie od tej powieści autorka zapożyczyła tytuł i główną postać. W sumie, to początek nawet się na to zapowiadał, gdyż pojawił się motyw białego królika. ale potem książka nie miała nic wspólnego z dziełem Lewisa Carrolla. Jednak nie wpłynęło to zbytnio na moją ocenę "Alicji...".
Postacie w książce zostały wykreowane w miarę dobrze. Autorka skupiła się głównie na Ali. Zmieniała coraz bardziej, w miarę jak przewracałam kolejne kartki książki. Ale jeśli myślisz, że urocza blondynka z niebieskimi oczami może być bezbronna, to się grubo mylisz. Ali zaczęła walczyć z zombi, bo w nie uwierzyła i chciała pomścić śmierć rodziny. W końcu przestała myśleć, że one nie istnieją i przez to stała się silniejsza. Ale to też zasługa Cole'a, który zaczął ją szkolić. Ten chłopak ma oczy koloru fiołków i to nie są szkła kontaktowe. Po prostu taki się urodził.
Muszę też wspomnieć o Cat. Polubiłam ją chyba najbardziej. Może i miała trochę irytujący charakter, ale było w niej coś, co sprawiało, że gdy tylko była o niej mowa, uśmiechałam się.
Akcja toczyła się szybko, choć brakowało w niej różnorodności. Głównie były to ataki zombi, ale raz na jakiś czas coś innego. Fabuła była do przewidzenia. Spodziewałam się pewnych sytuacji, które potem się zdarzyły. Wątek romantyczny nie za bardzo mi się spodobał. Opisy pocałunków głównych bohaterów mogłyby się nawet znaleźć w romansach dla dorosłych. W sumie to nie dziwię się, że tak jest, ponieważ autorka pisze takie książki. Okładka "Alicji..." jest mroczna i głównie dlatego zwróciłam uwagę na tą książkę.
A jak się okazało, powieść pani Showalter wcale nie była tak mroczna za jaką ją brałam. Spodziewałam się czegoś... lepszego.
"- Biłaś się kiedykolwiek? [...] Bo wyglądasz jak ktoś z bajki.
- Na przykład czarownica? [...]
- Daj spokój. Na przykład księżniczka."
Pierwszy raz spotkałam się z motywem zombi w paranormal romance i muszę przyznać, że spodobał mi się ten pomysł. Ale spodziewałam się po książce zupełnie co innego, a mianowicie coś bardziej w stylu "Alicji w Krainie Czarów", bo właśnie od tej powieści autorka zapożyczyła tytuł i główną postać. W sumie, to początek nawet się na to zapowiadał, gdyż pojawił się motyw białego królika. ale potem książka nie miała nic wspólnego z dziełem Lewisa Carrolla. Jednak nie wpłynęło to zbytnio na moją ocenę "Alicji...".
Postacie w książce zostały wykreowane w miarę dobrze. Autorka skupiła się głównie na Ali. Zmieniała coraz bardziej, w miarę jak przewracałam kolejne kartki książki. Ale jeśli myślisz, że urocza blondynka z niebieskimi oczami może być bezbronna, to się grubo mylisz. Ali zaczęła walczyć z zombi, bo w nie uwierzyła i chciała pomścić śmierć rodziny. W końcu przestała myśleć, że one nie istnieją i przez to stała się silniejsza. Ale to też zasługa Cole'a, który zaczął ją szkolić. Ten chłopak ma oczy koloru fiołków i to nie są szkła kontaktowe. Po prostu taki się urodził.
Muszę też wspomnieć o Cat. Polubiłam ją chyba najbardziej. Może i miała trochę irytujący charakter, ale było w niej coś, co sprawiało, że gdy tylko była o niej mowa, uśmiechałam się.
Akcja toczyła się szybko, choć brakowało w niej różnorodności. Głównie były to ataki zombi, ale raz na jakiś czas coś innego. Fabuła była do przewidzenia. Spodziewałam się pewnych sytuacji, które potem się zdarzyły. Wątek romantyczny nie za bardzo mi się spodobał. Opisy pocałunków głównych bohaterów mogłyby się nawet znaleźć w romansach dla dorosłych. W sumie to nie dziwię się, że tak jest, ponieważ autorka pisze takie książki. Okładka "Alicji..." jest mroczna i głównie dlatego zwróciłam uwagę na tą książkę.
A jak się okazało, powieść pani Showalter wcale nie była tak mroczna za jaką ją brałam. Spodziewałam się czegoś... lepszego.
"Umieranie to jedyny sposób, by żyć naprawdę"
Podsumowując to wszystko, "Alicja w Krainie Zombi" to książka która może wciągnąć. Pomimo swoich 500 stron czyta się ją bardzo szybko.Historia Ali jest ciekawa, ale nie dajcie się zwieść - wcale nie przypomina tej z powieści Lewisa Carrolla. Książka może i nie jest arcydziełem, i raczej nie będzie, ale mimo to spodziewałam się troszkę więcej po autorce. mam nadzieję, że w drugiej części Kronik Białego Królika autorka bardziej się postara i będzie jeszcze ciekawiej niż w pierwszej. Książkę polecam każdemu, któremu znudziły się już romanse paranormalne o wampirach czy wilkołakach, teraz nadszedł czas na zombi!
Moja ocena: 7/10
jakoś od dawna nie mogę się przekonać do tej książki.
OdpowiedzUsuńale po twojej recenzji...hmm no cóż, zobaczy się. :)
lustrzananadzieja.blogspot.com
Sporo słyszałam i pewnie kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKiedyś natknęłam się na tą książkę, ale nie byłam przekonana by ją kupić. Teraz jestem! Bardzo dobra recenzja. Lubię fantastykę, więc to będzie coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA tymczasem dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie:
zaczytanablondynka.blogspot.com
Wypożyczyłam tę książkę niedawno z biblioteki, ale jakoś jej jeszcze nie przeczytałam. twoja recenzja mnie do tego ostatecznie zachęciła :) Już wzięłam "Alicję w Krainie Zombi" do ręki i zaraz zacznę czytać :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
http://wkrainieksiazek-recenzje.blogspot.com