niedziela, 9 sierpnia 2015

[76] All the bright places - Jennifer Niven

Tytuł: All the bright places
Autor: Jennifer Niven
Wydawnictwo: Penguin Teen Australia
Liczba stron: 388
Śmierć jest jak nieproszony gość, który przychodzi pod próg domu i domaga się najcenniejszej rzeczy, jaką się posiada. Prędzej, czy później odwiedzi każdego z nas. Ale do tego czasu trzeba się cieszyć życiem. Żyć tak, jakby każdy dzień był ostatnim. Spełniać marzenia. Kochać. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie koniec. Ale istnieją także ludzie, którzy sami proszą się o śmierć. Pragną jej, wierząc, że jest jedynym ratunkiem...

Theodore Finch często myśli o śmierci. Rozważa różne sposoby na samobójstwo, ponieważ chce zakończyć swoje życie, które staje się nie do zniesienia. Nie dość, że pochodzi z rozbitej rodziny, to to czuje, że z jego umysłem jest coś nie tak. Ale jednocześnie szuka czegoś, co zatrzyma go dłużej żywego. Natomiast Violet Markey nie może pogodzić się ze śmiercią siostry. Z niecierpliwością odlicza dni do zakończenia szkoły. Chce wreszcie wyrwać się z Indiany i zapomnieć o smutku związanym ze śmiercią siostry. Pewnego dnia ta dwójka spotyka się sześć pięter nad ziemią, na gzymsie szkolnej dzwonnicy. I wtedy zaczyna się ich historia. Wkrótce okazuje się, że tylko przy Violet Finch może być sobą. Lecz, gdy świat Violet się rozrasta, świat Fincha zaczyna się kurczyć. Czy Violet zdoła uratować Fincha? Czy ta historia może zakończyć się szczęśliwie? 

„We do not remember days, we remember moments”.

Hiszpańska okładka
Ta książka zainteresowała mnie do tego stopnia, że nie mogłam wytrzymać i zamówiłam ją w oryginalnej wersji językowej. Widziałam ją wprost wszędzie. Na Istagramie, na zagranicznych blogach. I była wychwalana, więc tym bardziej byłam zaciekawiona tą pozycją. 

Na początku szło mi dość opornie, ponieważ mało się działo. Ale potem tak wszystko się rozkręciło, że wprost nie mogłam się oderwać. Od pierwszych stron przeczuwałam, że to nie skończy się dobrze, ale czytałam dalej, zafascynowana opowieścią o Finchu i Violet. Nie raz uśmiechałam się do książki, ale były takie momenty, że bałam się zagłębiać w tę historię, bo przeczuwałam, że rozbije mnie na kawałki. Jak się później okazało, miałam rację. Byłam w całkowitej rozsypce. Ale trzeba przyznać, że ta książka jest wypełniona emocjami. I naprawdę dająca do myślenia. Po przeczytaniu jeszcze długo nie opuszczała moich myśli.

Bohaterowie byli bardzo dobrze wykreowani. Autorka skupiła się głównie na Finchu i Violet – parze nastolatków ciężko doświadczonych przez życie. Podobała mi się stopniowa przemiana Violet. Zostało pokazane, jak powoli odbudowuje swoją tożsamość, otwiera się na świat i dostrzega jego możliwości. Ale jednak to Finch był według mnie najlepiej wykreowany. Jego postać była niezwykła i oryginalna. Ta jego fascynacja śmiercią i niespotykana, ale bardzo uciążliwa choroba, która sprawiała, że jego myśli dosłownie szalały. Był inny niż wszyscy. W swoich słowach i czynach uświadomił mi naprawdę wiele.

Autorka miała naprawdę dobry pomysł. Postawiła na jednej drodze dwójkę nastolatków i pozwoliła, by zmagali się z poważnymi problemami, ale także uczyli się żyć od nowa. Tematyka tej powieści z pewnością nie jest łatwa, bo Jennifer Niven porusza takie tematy, jak śmierć, utrata bliskich, czy samobójstwo. Ale świetnie sobie z tym poradziła. Cóż się dziwić! Wyczytałam, że sama coś podobnego przeżyła. 

„You are all the colors in one, at full brightness”.

Wątek romantyczny jest dużym plusem tej powieści. Tu uczucia grają naprawdę dużą rolę – sprawiają, że bohaterowie odnajdują sens życia. Miłość pomaga im przetrwać dłużej na tym świecie. To taka słodko-gorzka historia miłosna z mocnym finałem. Piękna aż do bólu i z pewnością niezapomniana. 

Podsumowując, All the bright places to fantastyczna opowieść o życiu i śmierci. Porusza wiele istotnych spraw i daje do myślenia. To jedna z tych historii, które się pamięta. Wciąga, wzrusza i kryje w sobie głębię. Bardzo spodobała mi się ta książka. Urzekli mnie w niej bohaterowie i ich przeróżne wyprawy w miejsca, o których jak dotąd nie słyszałam. To wyjątkowa powieść i z pewnością jeszcze do niej wrócę. Bo jest piękna. Bo uświadamia, że nie pamiętamy dni, a chwile. I pokazuje, że trzeba zadbać o to, by były najlepsze.  

„The thing I realize is that it's not what you take, it's what you leave”.

Moja ocena: 9/10 

19 komentarzy :

  1. Również ostatnio cały czas się na nią natykam, ale nawet nie wiedziałam, o czym jest. Teraz mam jeszcze wiekszą ochotę ją przeczytać, więc mam nadzieję, że niedługo zostanie wydana w polskiej wersji. Niestety nie jestem na tyle dobra w angielskim, by czytać ją w oryginale -.-
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno kiedyś wydadzą. Słyszałam, że wydawnictwo Bukowy Las wykupiło do niej prawa :)

      Usuń
    2. AAAAA!!!!! Naprawdę :D Naprawdę?! You made my day :D

      Usuń
    3. Nie wiem, czy to jest już pewne, ale tak przynajmniej słyszałam :)

      Usuń
  2. O, ja! Jaką ona ma piękną okładkę :O Po Twojej recenzji wnioskuję, że była to udana lektura :> Pewnie po nią sięgnę, gdy pojawi się już u nas :D Bo zrobiłaś mi na nią smaka.

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi bardzo interesująco! Mam nadzieję, że ją przetłumaczą na polski, wtedy z chęcią przeczytam. ^_^

    http://strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością prędzej czy później przetłumaczą :)

      Usuń
  4. Zachęcająco! Książkę tą teraz mam ogromną ochotę przeczytać :D
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, ja też często ją widzę, gdy oglądam amerykańskie blogi i booktube'a :) Bardzo interesująca fabuła, lecz chyba nie mam wystarczająco pieniędzy, żeby kupić w oryginale. Mam nadzieję, że polskie wydawnictwa się nią zainteresują :)
    www.oczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja wcale za nią dużo nie zapłaciła. Kosztowała niecałe 33 złote i kupiłam ją jeszcze w polskiej księgarni internetowej :)

      Usuń
  6. Brzmi bardzo zachęcająco, a okładka wygląda świetnie. Koniecznie muszę przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest cudowna. A wnętrze jeszcze lepsze :)

      Usuń
  7. Coś czuje się to będzie kolejny , wielki bestseller :) Nie czytam dobrze po angielskui poczekam na książkę w polskiej wersji językowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będzie wielkim bestsellerem. Jest naprawdę dobra :)

      Usuń
  8. Też chciałam ją upolować. :)))) Tyle, że skąd mam ją wziąć? :o Pieniędzy brak... :c z serii: kłopoty książkoholika :D A jeżeli tobie się podobała to czemu nie mnie? :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach tak, te kłopoty książkoholika. Ja też nie raz chciałabym wiele książek, ale funduszy brak... :)

      Usuń
  9. Nigdy przedtem nie słyszałam o tej powieści, ale Twoja recenzja przekonała mnie, że warto po nią sięgnąć :)

    www.papierowenatchnienia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka