wtorek, 11 listopada 2014

[27] Monument 14. Odcięci od świata - Emmy Laybourne

Tytuł: Monument 14. Odcięci od świata
Tytuł oryginału: Monument 14
Autor: Emmy Laybourne
Wydawnictwo:  Rebis
Liczba stron: 344


Apokalipsa. Supermarket. I grupka nastolatków znajdująca się w samym środku katastrofy, która dopiero się zaczyna. Możliwość pojawienia się apokalipsy wydaje się dość odległa w czasie. Większość z nas zapewne podejrzewa, że coś takiego może się zdarzyć. Ale nie myśli się o tym na co dzień. Wydaje się dość nieprawdopodobna, nie przeznaczona dla naszych czasów. Jednak może nadjeść w każdej chwili. Wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy. I sprawić, że nasze dotychczasowe życie legnie w gruzach. 

Był zwykły poranek jakich wiele. Ludzie wybierali się do pracy, dzieci do szkoły. Dean wraz ze swoim bratem, Aleksem próbował zdążyć na szkolny autobus. Ale wtedy jeszcze nie wiedział, że nie dotrze do szkoły. I już nigdy nie wróci do domu. Tamtego ranka świat zaczął się walić. Z nieba sypał ogromny grad zdolny zabić człowieka, potężne tsunami spustoszyło wybrzeże Stanów Zjednoczonych, a z wojskowego ośrodka wydostała się bardzo niebezpieczna broń chemiczna. Grupka dzieciaków znalazła schronienie w supermarkecie, który okazał się jedynym sposobem na przeżycie. Tam zaczynają tworzyć swoją małą społeczność. Wybierają przywódcę, troszczą się o młodsze dzieci i próbują opanować jakoś swoje przerażenie. Są zdani tylko na siebie, odcięci od świata... Czy poradzą sobie z nową rzeczywistością?

"Czasami, gdy się tego najmniej spodziewasz, rozpacz zupełnie cię powala"

Jako że jestem wielką fanką dystopii, z wielką chęcią sięgnęłam po książkę Emmy Laybourne. Czytam wszystko w tym gatunku i miałam nadzieję, że tym razem się nie zawiodę. Tak też się stało. "Odcięci od świata" dorównuje innym książkom w swoim gatunku. Pomysł autorki był bardzo ciekawy i oryginalny. jeszcze nigdy nie spotkałam się z motywem apokalipsy w supermarkecie. 

Bohaterowie byli różnorodni i bardzo barwni -byli w różnym wieku, każdy miał inny charakter. Każdy wyróżniał się czymś innym. najbardziej urzekły mnie najmłodsze dzieci i ich zabawne teksty. A najbardziej to Maksa. Można było się pośmiać czytając fragmenty z jego udziałem. Co do głównego bohatera, a zarazem narratora powieści, to polubiłam go. A nawet bardzo. Podczas gdy wszyscy używali swoich minitabów (coś w rodzaju komputera), on wolał długopis i kartkę papieru, przez co był uważany za dziwaka. To zresztą się nie liczyło. Ważna była jego pasja. Nie licząc jego nietypowego (w tamtych czasach) zajęcia, był zwyczajnym nastolatkiem z problemami. Jak każdy znajdujący się w supermarkecie musiał dostosować się do trudnych warunków i nowych zasad. Nie było taryfy ulgowej. Podobało mi się to, że był zdolny poświęcić się dla innych, bo cenił dobro drugiej osoby. Bardziej niż swoje. 

Język autorki był prosty, jednak podawała same suche fakty i proste zdania zamiast porządnych opisów. Myślę, że powinna popracować jeszcze nad swoją techniką, a wtedy będzie o wiele lepiej. W książce było pełno akcji. Wprost nie mogłam się oderwać. Co strona, to coraz większa dawka emocji. W powieści pani Laybourne nie było miejsca na nudę. Futurystyczny świat wykreowany przez autorkę bardzo mi się spodobał. Był nieprzewidywalny, niebezpieczny i przesycony katastrofami. Przyszłość opisana w książce jest inna, jednak trochę zbliżona do naszej rzeczywistości. Technologia coraz bardziej się rozwija. Kto wie, może za ileś tam lat będzie wyglądał tak samo jak ten opisany w książce. 

"Ale ja wierzę w niebo. Wierzę, że idą tam wszystkie piękne dusze. Ludzie innych wyznań wierzą w inne rzeczy. I dobrze. W cokolwiek wierzą, to im się przytrafi po śmierci. Myślę, że każdy z nas tworzy własne niebo."

Bardzo fajnym dodatkiem była mapka z planem supermarketu, która pomogła czytelnikowi zorientować się gdzie mniej więcej znajdują się miejsca, w których była rozgrywana akcja. Podobał mi się także wątek romantyczny. Nie był głównym tematem, ale tylko tłem wydarzeń. Nie znajdziecie tu przesłodzonej historii miłosnej. Tu nie ma czasu na takie rzeczy. To apokalipsa i trzeba jakoś sobie z nią poradzić. Należy wszystko zorganizować tak, by przeżyć kolejny dzień. 

Podsumowując to wszystko, "Odcięci od świata" to książka dla której warto poświęcić swój czas. Ukazuje losy zwykłych nastolatków, którym przyszło się zmagać z apokalipsą. Muszą żyć w strach o swoje życie. Bo każdy kolejny dzień jest dla nich wyzwaniem. Bardzo spodobała mi się ta książka i polecam ją każdemu. Uważam, że nie jest tylko zwykła dystopią jakich wiele, ale niesie ze sobą przesłanie. Bo nigdy tak naprawdę nie wiesz co cię spotka. Możesz zginąć w każdej chwili, twoje życie może zmienić się nieodwracalnie. Możesz wyjść z domu nieświadomy, że już po raz ostatni się tam znalazłeś. Niczego nie można być pewnym. Więc trzeba korzystać z tego co się ma, bo tak łatwo jest wszystko stracić...

"Wczoraj było wczoraj. Nigdy nie myślę o tym, co było. Inaczej już dawno byłoby po mnie. "

Moja ocena: 7/10

7 komentarzy :

  1. Moim zdaniem autorka przesadziła z Dean'em. Miał być bohaterem z krwi i kości, a tymczasem dostałam miękkiego kluska. Irytował mnie swoją nieporadnością, ale na szczęście w drugiej części całkowicie się zmienił. Mówisz, że język jest suchy. Owszem jest, ale ja np. nie uważam tego za wadę, ale za znak rozpoznawczy tej autorki. Przez to, że czytamy o samych konkretach, (bądź o uczuciach bohaterów, ale nawet wtedy język jest konkretny) akcja płynie bardzo szybko i nawet nie czujemy, że kolejne dwa rozdziały już za nami. Dodatkowo uwielbiam humor i sarkazm bohaterów (czasem tylko w myślach, ale samo to potrafiło wywołać u mnie uśmiech). Nie jestem w stanie powiedzieć, czy w pierwszej części był tak bardzo obecny jak w późniejszych, ale naprawdę, jest genialny. :D Tak więc bardzo lubię całą trylogię, a aktualnie kończę czytać ostatnią część i jak na razie jest świetnie. Sięgniesz po tom drugi? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że przeczytam drugi tom. Pierwsza cześć bardzo mnie wciągnęła i jestem ciekawa co dalej będzie z Deanem i Astrid:)

      Usuń
  2. Mam ochotę na tę książkę, bo tak jak Ty, lubię czytać te wszystkie dystopie i inne historie, w których mamy chociaż trochę apokalipsy :-)
    "Odcięci..." trochę kojarzą mi się z serią GONE, gdzie też mamy dzieciaki pozostawione same sobie. I trochę z "Metrem 2033" - tam ludzkość schroniła się w metrze, tutaj w supermarkecie

    OdpowiedzUsuń
  3. Eris - nie zgadzam się z Tobą. Wcale nie miał być bohaterem - miał ewoluować i tak własnie się stało. Z początku miał być normalnym nastolatkiem, na dodatek niespecjalnie lubianym i taki właśnie był.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie tak jest, ale ja oczekuje od książek czegoś innego. Jednak teraz nie mam mu tego za złe, bo wiem, że się zmieni i dojrzeje. :) W gruncie rzeczy to nawet go lubię. ;)

      Usuń
  4. Zachęciłaś mnie do przeczytania. Bo jakoś zawsze odkładałam tę książkę na boczny tor. A teraz wiem, że ją po prostu nie wypada nie przeczytać :)
    Mam nadzieję, że mi również się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam dwie pierwsze części, a o trzecią poproszę na święta :) Też uważam, że autorka bardzo dobrze wykreowała bohaterów, naprawdę nie lubię, gdy rozbudowany jest tylko główny bohater, a reszta pozostaje prawie anonimowa.

    Pozdrawiam,
    Alpaka

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka