Tytuł: Aż po horyzont Tytuł oryginału: Amy and Roger's Epic Detour Autor: Morgan Matson Wydawnictwo: Jaguar Liczba stron: 344 |
Recenzja:
Jadąc dalej i dalej... wprost przed siebie. Nie znając drogi, nie bacząc na przeszkody. Wielka podróż w nieznane. Zapewne większość z nas o takiej przygodzie marzy. A cóż to za atrakcja! Każdy nowy dzień jest czymś innym, odkrywaniem nieznanego, poszukiwaniem piękna na świecie, czasem nawet w miejscach, o których nie miało się pojęcia. Bo świat czeka. A zostało jeszcze wiele do odkrycia. Wystarczy chcieć.
Nastoletnia Amy Curry nie ma łatwego życia. Jej ojciec zginął w wypadku samochodowym, matka postanawia przeprowadzić się do Connecticut, a ona sama izoluje się od reszty społeczeństwa. Wkrótce ma dołączyć do swojej matki i przejechać przez niemal cały kraj z synem jednej ze znajomych swojej mamy. Problem jest taki, że nie widziała tego chłopaka od lat i jest przerażona wizją spędzenia z nim kilku dni. Jednak Roger okazuje się być inny niż przypuszczała i szybko znajduje z nim wspólny język, dzięki czemu podróż staje się nieco ciekawsza. W pewnym momencie oboje postanawiają zmienić zaplanowaną co do godziny podróż do Connecticut we wielką wyprawę w nieznane, gdzie wszystko może się zdarzyć. Dokąd zaprowadzi ich ta szalona wyprawa?
Zaciekawiona motywem wielkiej podróży wprost przed siebie, z chęcią sięgnęłam "Aż po horyzont". Ostatnio dość popularne są książki z gatunku young adult, więc i ja postanowiłam jedną z nich przeczytać i sprawdzić czym tak niektórzy się zachwycają. Autorka dobrze wykreowała postacie, sprawiały wrażenie normalnych nastolatków, ale trochę wymęczonych już przez zły los, gdyż nie mieli w życiu lekko.
Amy jest dość interesującą postacią. Poznajemy ją w chwili, gdy zmaga się z przeszłością. Jej ojciec zginął, a ona wciąż nie może się z tym pogodzić. A na dodatek uważa, że to wszystko jej wina. Podobała mi się stopniowa zmiana, która w niej zachodziła podczas tamtej podróży. I to, że w końcu zadecydowała się stawić czoła swojemu problemowi. Co do innych postaci, to były w miarę znośne, ale nie wyróżniały się niczym konkretnym.
Schemat powieści jest dość oklepany. Dziewczyna z problemami musi spędzić kilka dni w towarzystwie chłopaka, którego prawie nie zna. Jednak autorka zrealizowała swój pomysł w dość ciekawy sposób. Oprócz standardowego tekstu w książce można znaleźć także playlisty z mnóstwem ciekawych piosenek, informacje i ciekawostki o niektórych stanach USA, oraz zdjęcia z miejsc, przez które przejeżdżali Amy i Roger. A najlepsze jest to, że Morgan Matson osobiście je wykonała i odbyła podróż opisaną w książce. Za to autorka ma u mnie dużego plusa. Wspomnę też, że każdy rozdział zaczyna się cytatem w języku angielskim, co jest dal mnie bardzo ciekawym urozmaiceniem.
Język autorki był lekki i prosty. Książkę czytało się bardzo szybko i muszę przyznać, że spędziłam kilka bardzo przyjemnych chwil z tą książką. Wątek romantyczny średnio mi się podobał, ale początek był obiecujący. Jak dla mnie bohaterowie zbyt szybko się w sobie zakochali. To wyglądało bardziej jak zauroczenie, aniżeli prawdziwa miłość. Ale autorka twierdziła inaczej i nie będę kwestionować jej decyzji.
Podsumowując to wszystko, "Aż po horyzont" jest powieścią z oklepanym schematem, ale jednak wyróżnia się spośród innych . Historia Amy i Rogera zaciekawiła mnie do tego stopnia, że sama zapragnęłam wyruszyć w podróż. Ale nie w taką zwykłą, tylko w szalona i nieprzewidywalną - dokładnie taką, jaką odbyli bohaterowie. Książka ta jest przyjemną i mało wymagającą lekturą na jesienne wieczory, przy której można spędzić kilka przyjemnych godzin. Polecam ją każdemu. Bo może i dzięki niej odbędzie swoją własną wielką podróż. I kto wie, może nawet naprawdę, nie tylko w wyobraźni. W każdym razie warto spróbować.
Nastoletnia Amy Curry nie ma łatwego życia. Jej ojciec zginął w wypadku samochodowym, matka postanawia przeprowadzić się do Connecticut, a ona sama izoluje się od reszty społeczeństwa. Wkrótce ma dołączyć do swojej matki i przejechać przez niemal cały kraj z synem jednej ze znajomych swojej mamy. Problem jest taki, że nie widziała tego chłopaka od lat i jest przerażona wizją spędzenia z nim kilku dni. Jednak Roger okazuje się być inny niż przypuszczała i szybko znajduje z nim wspólny język, dzięki czemu podróż staje się nieco ciekawsza. W pewnym momencie oboje postanawiają zmienić zaplanowaną co do godziny podróż do Connecticut we wielką wyprawę w nieznane, gdzie wszystko może się zdarzyć. Dokąd zaprowadzi ich ta szalona wyprawa?
"Kiedy się z kimś żegnamy, to jakbyśmy komuś mówili, że już nigdy więcej się nie zobaczymy. To jakbyśmy się zgadzali, że to jest nasza ostatnia rozmowa. Więc jeżeli nie mówimy sobie "do widzenia", jeżeli rozmowy nie skończyliśmy, to znaczy, że będziemy musieli spotkać się znowu"
Zaciekawiona motywem wielkiej podróży wprost przed siebie, z chęcią sięgnęłam "Aż po horyzont". Ostatnio dość popularne są książki z gatunku young adult, więc i ja postanowiłam jedną z nich przeczytać i sprawdzić czym tak niektórzy się zachwycają. Autorka dobrze wykreowała postacie, sprawiały wrażenie normalnych nastolatków, ale trochę wymęczonych już przez zły los, gdyż nie mieli w życiu lekko.
Amy jest dość interesującą postacią. Poznajemy ją w chwili, gdy zmaga się z przeszłością. Jej ojciec zginął, a ona wciąż nie może się z tym pogodzić. A na dodatek uważa, że to wszystko jej wina. Podobała mi się stopniowa zmiana, która w niej zachodziła podczas tamtej podróży. I to, że w końcu zadecydowała się stawić czoła swojemu problemowi. Co do innych postaci, to były w miarę znośne, ale nie wyróżniały się niczym konkretnym.
Schemat powieści jest dość oklepany. Dziewczyna z problemami musi spędzić kilka dni w towarzystwie chłopaka, którego prawie nie zna. Jednak autorka zrealizowała swój pomysł w dość ciekawy sposób. Oprócz standardowego tekstu w książce można znaleźć także playlisty z mnóstwem ciekawych piosenek, informacje i ciekawostki o niektórych stanach USA, oraz zdjęcia z miejsc, przez które przejeżdżali Amy i Roger. A najlepsze jest to, że Morgan Matson osobiście je wykonała i odbyła podróż opisaną w książce. Za to autorka ma u mnie dużego plusa. Wspomnę też, że każdy rozdział zaczyna się cytatem w języku angielskim, co jest dal mnie bardzo ciekawym urozmaiceniem.
"Bo może to następne jutro będzie lepsze. Skąd możesz wiedzieć? A prędzej czy później nadejdzie taki dzień, po którym jutro naprawdę będzie lepsze."
Język autorki był lekki i prosty. Książkę czytało się bardzo szybko i muszę przyznać, że spędziłam kilka bardzo przyjemnych chwil z tą książką. Wątek romantyczny średnio mi się podobał, ale początek był obiecujący. Jak dla mnie bohaterowie zbyt szybko się w sobie zakochali. To wyglądało bardziej jak zauroczenie, aniżeli prawdziwa miłość. Ale autorka twierdziła inaczej i nie będę kwestionować jej decyzji.
Podsumowując to wszystko, "Aż po horyzont" jest powieścią z oklepanym schematem, ale jednak wyróżnia się spośród innych . Historia Amy i Rogera zaciekawiła mnie do tego stopnia, że sama zapragnęłam wyruszyć w podróż. Ale nie w taką zwykłą, tylko w szalona i nieprzewidywalną - dokładnie taką, jaką odbyli bohaterowie. Książka ta jest przyjemną i mało wymagającą lekturą na jesienne wieczory, przy której można spędzić kilka przyjemnych godzin. Polecam ją każdemu. Bo może i dzięki niej odbędzie swoją własną wielką podróż. I kto wie, może nawet naprawdę, nie tylko w wyobraźni. W każdym razie warto spróbować.
"Bo wiesz, to jest tak: z Magellanem jest taki sam problem, jak ze wszystkimi odkrywcami. Całą energię skupiają na poszukiwaniu rzeczy niemożliwych. I w większości tak są zapatrzeni w horyzont, że nie widzą tego, co mają tu przed sobą."
Moja ocena: 6/10
W czasie wakacji czytałam gdzieś bardzo pozytywną recenzję tej lektury, co zachęciło mnie do poszukania jej, nie dawno udało mi się ją znaleźć i tylko nie wiem kiedy zacznę czytać :P
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam, zwariowana książkoholiczka
Denerwują mnie książki, w któych bohaterowie poznają się na 10 stronie, a na 60 są już wielce zakochani, więc ta jest raczej nie dla mnie ;) Ale sam pomysł z podróżą nie był wcale taki zły, a i cytaty po angielsku faktycznie są czymś dosyć nowym. Takich urozmaiceń ostatnio brakuje, także za to plus dla autorki.
OdpowiedzUsuńhttp://wiecznie-zaczytana-blog.blogspot.com/
Może i oklepana, przynajmniej z opisu, ale i tak coś w tej historii wydaje się być. Z przyjemnością sięgnę po tę powieść;)
OdpowiedzUsuńpokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Opinie są podzielone ale i tak mam dużą ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMnie również ta książka przypadła do gustu. Faktycznie, aż chciało się być tam z nimi i pomóc podjąć im decyzję, czy jechać w prawo, czy w lewo. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobały mi się wątki ludzi, których bohaterowie spotykali po drodze. To niesamowite, ile wspaniałych osób można poznać. ^^
Takie zauroczenie potrafi się przeistoczyć w prawdziwą miłość, więc może autorka miała rację? :-)
OdpowiedzUsuńPooba mi się pomysł z angielskimi cytatami, w ogóle z cytatami na początku rozdziałów :) Lubię taki zabieg w książkach
No i sam motyw takiej podróży, spontanicznej, bez niepotrzebnego martwienia się. Chciałabym kiedyś przeżyć coś takiego
Od pewnego czasu miałam chęć na "Aż po horyzont", ale Twoja recenzja mnie ostatecznie przekonała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Już wiem, że 'Aż po horyzont' okropnie mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuń