Tytuł: Furie
Tytuł oryginału: Fury
Autor: Elizabeth Miles
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 240
Opis:
W Ascension zaczęły się ferie. Pada śnieg, wszystko jest takie piękne i spokojne. No i szykują się odlotowe imprezy.
Lecz nie wszyscy cieszą się ze świąt.
Emily właśnie się zakochała, ale wcale nie jest szczęśliwa.
Chase, jej kumpel z klasy, też ma swoje problemy – w domu i w szkole. I straszny sekret do ukrycia.
Nagle w Ascension zjawiają się trzy dziewczyny – trzy piękne tajemnicze dziewczyny. Seksowne i niesamowite. Każdy chłopak traci dla nich głowę. Każda dziewczyna chciałaby wyglądać jak one.
Chase i Emily też są nimi zafascynowani, zwłaszcza Chase. Dopóki nie odkryją, kim są trzy nieznajome i po co zjawiły się w Ascension. I co oznacza pozostawiany przez nie kwiat – przepiękny storczyk o płatkach w kolorze krwistej czerwieni…
Recenzja:
Po świecie krążą furie. Trzy siostry - mityczne boginie zemsty. W greckiej mitologii znane też jako erynie, okrutne i bezlitosne kobiety, uosobienie zemsty i wyrzutów sumienia. Któregoś dnia przybywają do Ascension w poszukiwaniu kolejnych ofiar. A gdy już je znajdą, zostawiają im w "prezencie'' kwiat - przepiękny storczyk o płatkach koloru krwistej czerwieni. A wtedy już nie ma odwrotu. Straszliwy koniec jest blisko.
Gdy Emily Winters widzi swoją najlepsza przyjaciółkę z chłopakiem, czuje się dziwnie. W końcu jest zakochana w tym samym chłopaku co Gabby. Kiedy nadchodzą ferie zimowe i jej przyjaciółka wyjeżdża robi coś czego nie powinna. Jednak czuje się z tego powodu szczęśliwa, ale to tylko złudzenie...
Chase Singer jest popularny, przystojny, a na dodatek ma miano szkolnej gwiazdy futbolu. Nie jest bogaty, ale mimo to należy do najpopularniejszych chłopaków w szkole. Jednak musi uważać, by nie popełnić żadnego błędu, bo inaczej skończy jak Sasha, z której naśmiewanie stało się szkolnym sportem. Jego życie zmienia się, gdy poznaje tajemniczą i niezwykle piękną Ty... Z pozoru nic nie łączy Emily i Chase'a. Ale pewne zbiegi okoliczności sprawią, że zaczną działać razem. Bo oboje popełnili błąd. I będą musieli za niego zapłacić.
"Czasami wystarczyła jakaś drobnostka, jedno podwinięcie się nogi. Złe podanie, kłamstwo, naciśnięcie "wyślij". Chwila słabości. Nawet coś tak błahego jak plama mogło wszystko zrujnować"
Gdy tylko zobaczyłam tę książkę, pomyślałam, że to coś dla mnie. W końcu to książka z wątkiem mitologicznym, historia o furiach, które były boginiami zemsty. A takie historie uwielbiam.
Ale już na początku muszę przyznać, że się zawiodłam. Z mitologią związany jest tylko tytuł. O furiach jest niewiele, są tylko tłem powieści. Zupełnie nie na to się nastawiałam, liczyłam na coś ciekawszego i ambitniejszego, a otrzymałam nieumiejętnie napisaną historie o stereotypowych amerykańskich nastolatkach.
Język autorki był prosty, więc książkę czytało się szybko. Ale przez cały czas czegoś mi w niej brakowało. Czegoś, co wcisnęłoby mnie w fotel i nie pozwoliło oderwać się nawet na chwilę. Ale no cóż... nawet końcówką się zawiodłam. Autorka uśmierciła jedyną postać, którą choć trochę polubiłam. Bo poza ta postacią, wszystkie inne były nudne i przewidywalne.
Pomysł autorka miała bardzo oryginalny. Wpleść w fabułę mitologiczne boginie zemsty, które mszczą się na ludziach. Nigdy wcześniej z czymś takim się nie spotkałam. Ta książka mogłaby być czymś świetnym - ale autorka musiała wszystko zawalić i zmarnować tak ciekawy zamysł. Liczyłam jeszcze, że wątek mitologiczny podratuje tę powieść, okazał się tylko tłem. I jak dla mnie to było zdecydowanie za mało. Wszystko kręciło się wokół Em i tego jak bardzo zakochana jest w chłopaku swojej przyjaciółki, oraz tego jak daleko się razem posuną, podczas, gdy Gabby była na wyjeździe. Ciekawe były tylko rozdziały pisane z perspektywy Chase'a.
"Czasem przepraszam to za mało"
Akcja toczyła się tak powoli, że miałam ochotę odłożyć książkę z powrotem na półkę. Brakowało jakiegoś nagłego zwrotu akcji w połowie książki. Zresztą to pojawił się taki, ale dopiero w ostatnich stronach.
Podsumowując to wszystko, "Furie" nie aż taka dobra książka, na jaka się nastawiałam. Jest dość przeciętna i może być nic nie wymagającą lekturą na jeden dzień. Jak już wspominałam wcześniej, akcji nie ma zbyt wiele, a książka jest bardzo krótka. liczy sobie zaledwie 240 stron. Więc jeśli szukacie czegoś lekkiego i niewymagającego myślenia, to możenie po nią sięgnąć. Ale jednak nie zachwyca. I na koniec takie małe ostrzeżenie: Nigdy nie oceniajcie książki po opisie wydawcy, bo możecie się zawieść. Tu opis jest bardzo zachęcający, ale powieść jest zupełnie inna. Więc miejcie się na baczności, mole książkowe!
"Nic nigdy nie dzieje się przypadkiem"
Moja ocena: 5/10
Rzeczywście sam pomysł wydaje się całkiem fajny, szkoda, że jest tylko tłem. Chociaż nie wiem, czy wypożyczyłabym ją z biblioteki, bo zdecydowanie nie podoba mi się zachowanie głównej bohaterki. Pewnie by mnie cały czas irytowała :)
OdpowiedzUsuńTak. W sumie, to zastanawiałam się jak można stworzyć aż tak irytującą postać :)
UsuńZadaniem wydawcy jest dobre sprzedanie książki, a więc marketing! Świetny opis może sprzedać wszystko. Przyznaję, że sama sięgnęłabym po nią, również lubię wątki mitologiczne. Niestety czasem na samym wątku kończy się pomysł.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, książka zazwyczaj kusi tylko okładką i opisem, a po otworzeniu okazuje się, że autor nie miał pomysłu, teraz coraz trudniej dostać dobre książki :)
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam
http://aleeksandrablog.blogspot.de/
Faktycznie, na początku jak czytałam opis to było 'muszę ją mieć, jeju, będzie taka cudowna', a ty nagle sprowadziłaś mnie na ziemię. No niestety, niektóre pozycje z piękną okładką okazują się zdatne tylko na podpałkę, a te niepozorne, za które bierzemy się w sumie 'przez przypadek' okazują się cudowne. Uroki literatury ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. I wiele jest takich niepozornych okładek, które kryją w sobie świetną powieść. Wystarczy tylko poszukać :)
UsuńSłyszałam wiele podobnych opinii o tej książce.
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo opis wygląda ciekawie, tylko autorka nie wiedziala, co z tym zrobić..