sobota, 17 lutego 2018

[244] PRZEDPREMIEROWO: Dzień ostatnich szans - Robyn Schneider

Tak naprawdę to nie wiadomo, jak potoczy się nasze życie. Jedna chwila może odmienić dosłownie wszystko, niszcząc wszelkie plany i cele do osiągnięcia. Trzeba się cieszyć każdą chwilą. Brać od życia pełnymi garściami. Odkrywać nieznane, kolekcjonować przeżycia i wspomnienia. Wykorzystywać każdą szansę i nie odkładać niczego na potem. Bo to nasze kiedyś może nigdy nie nadejść. Los potrafi być bardzo przewrotny. W końcu skąd możemy wiedzieć ile nam jeszcze zostało? 

Lane jest ambitny i zaplanował swoją przyszłość co do najmniejszego szczegółu. Nie było w niej miejsca jedynie dla choroby, która nagle została u niego zdiagnozowana. Pobyt w ośrodku dla chorych na gruźlicę jest dla niego jak wyrok. Ale mimo wszystko postanawia żyć dalej... i jak najszybciej się stamtąd wydostać. W Latham spotyka Sadie, która sprawia wrażenie, jakby choroba wcale ją nie obchodziła. Razem z grupką przyjaciół stworzyła swój mały świat, którego kurczowo się trzyma. Ale co będzie, gdy wszystko nagle zacznie się sypać?

„Rzeczy chwilowe wcale nie mają mniejszej wartości, bo w życiu nie chodzi o to, jak długo coś trwało, tylko czy się wydarzyło”.

Kilka miesięcy temu miałam okazję czytać inną książkę tej autorki – Początek wszystkiego, który okazał się bardzo przyjemną lekturą. Zachęcona pozytywnymi odczuciami, z wielką chęcią zabrałam się za Dzień ostatnich szans. Czytając opis wydawcy, przeczuwałam że będzie to coś w stylu książek Johna Greena. I już na samym początku mogę stwierdzić, że to taka słodko-gorzka młodzieżówka, której klimat bardzo mi się udzielił. Pochłaniałam kolejne rozdziały na przemian śmiejąc się i wpadając w swego rodzaju melancholię. 

Podczas czytania przypomniała mi się własna sytuacja, kiedy to miałam okazję na swój mały przełom w życiu i byłam bardzo podekscytowana... ale jednocześnie obawiałam się zmian, bo wiedziałam, że to będzie miało znaczny wpływ na moje przyszłe wybory. Byłam tym wręcz przerażona. Koniec końców wykorzystałam tę szansę. I wiecie co? Warto było. Z perspektywy czasu uważam to za najlepszą decyzję, jaką kiedykolwiek podjęłam.

Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani. Oryginalni, sympatyczni i posiadający bardzo specyficzne poczucie humoru. I jednocześnie zmagający się z nieuleczalną chorobą, która drastycznie zawężała ich możliwości. Od pierwszej chwili polubiłam Lane'a. Był jednym z tych ambitnych nastolatków, którzy skupiali się wyłącznie na przyszłości i uciekała mu możliwość cieszenia się chwilą. Musiał zrozumieć wiele rzeczy, żeby w końcu zacząć żyć, a nie tylko istnieć. Po części przyczyniła się do tego Sadie i jej przyjaciele: ludzie, którzy mimo wszystko starali się żyć normalnie i bez ograniczeń. 

„Opłakujemy przyszłość, bo to łatwiejsze niż przyznanie, że jesteśmy nieszczęśliwi w teraźniejszości”.

Pojawił się również wątek romantyczny, który bardzo mi się spodobał. To była taka delikatna i urocza miłość, powoli pojawiająca się w sercach bohaterów. Potrafili kochać i nie dopuszczać do siebie myśli, że w jednej chwili wszystko może się zawalić. Ważna była również przyjaźń. To ona trzymała Lane'a, Sadie i ich przyjaciół przy zdrowych zmysłach. Sprawiała, że nie bali się wykorzystywać szanse, które także posiadały swój termin ważności. Zupełnie jak ich życie: kruche, ale piękne. 

Podsumowując, Dzień ostatnich szans to słodko-gorzka opowieść o zmaganiu się z nieuleczalną chorobą. Porwała mnie od pierwszych stron i muszę przyznać, że okazała się naprawdę dobra. Wiele razy wywołała uśmiech na mojej twarzy, ale potrafiła również wprawić mnie w smutny nastrój. Dała dużo do myślenia. O kruchości życia. O walce o szczęście. I w końcu o spełnianiu marzeń i wykorzystywaniu szans, jakie się nadarzają. Bo los bywa naprawdę przewrotny i nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie koniec. Gorąco polecam tę książkę szczególnie fanom młodzieżówek, które wnoszą coś do życia. Piękna historia.

„Ja mam taką teorię, że życie to po prostu czas zbierania surowego materiału do obróbki. A kiedy umieramy, możemy układać z niego dowolne kombinacje i przeżywać je jeszcze raz w dowolnym porządku. Więc mogłabym spędzić całą wieczność na przeżywaniu tych dni, kiedy byłam bardzo szczęśliwa i nigdy nie musiałabym wracać do tych złych. Widzisz, na tym polega sekret dobrego życia. Musisz się postarać, żeby uzbierać jak najwięcej dni, do których będziesz chciał potem wracać”.

Moja ocena: 8/10 
Za możliwość poznania Sadie i Lane'a dziękuję Wydawnictwu Otwarte

16 komentarzy :

  1. Na razie nie do niej nie ciągnie, ale nie wykluczam że kiedyś może po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie są to moje klimaty ;) Raczej sobie odpuszczę, bo mimo, że polecasz to czuję, że to nie historia dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka bardzo mi się podoba i przykuwa wzrok. Myślę, że jeśli będę miała luźniejszy czas to z pewnością po nią sięgnę. Twoja opinia mnie do tego dodatkowo zachęciła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jest to coś, co przypadło mi do gustu, bo nie cierpię młodzieżówek typu tych, które wychodzą spod pióra Greena. Mam z nimi jakiś problem, nie umiem tego określić. Mimo wszystko, recenzja naprawdę dobrze napisana. :)

    Pozdrawiam gorąco,
    Iza z Heavy Books

    OdpowiedzUsuń
  5. W "Początku wszystkiego" się zakochałam, więc po tę książkę też na pewno sięgnę! 💖

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o tej książce, coś mnie niewątpliwie ominęło . Wydaje się idealnie pasować w mój gust. Będę szukać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z wielką chęcią przeczytałabym tę książkę, mam nadzieję, że mi się to uda. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja najpierw chciałabym przeczytać pierwszą książkę autorki i dopiero zdecyduję czy przeczytać powyższą. Chociaż jestem bardziej na tak :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Takiej książki chyba jeszcze nie czytałam... Myślę, że bardzo by mi się spodobała! Coraz częściej sięgam po takie poważne fabuły i lubię, kiedy bohaterowie nakłaniają mnie do myślenia nad własnym życiem. Na pewno sięgnę po powieść! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mamy podobne odczucia co do lektury :) Dzień ostatnich szans była naprawdę dobrą historią :)

    Pozdrawiam, goszaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka