sobota, 10 lutego 2018

[241] PRZEDPREMIEROWO: Słodkie rozkosze - Christina Lauren

Czasami wyrażenie wszystko jest możliwe nabiera całkowicie odmiennego sensu. W szczególności, kiedy dzieje się coś, o czym nawet nie marzyło się w najśmielszych snach. Wystarczy jedna osoba. Jedno miejsce. Jeden moment. I całe życie przewraca się do góry nogami. Bywa, że przybiera zły tor, zaprzepaszczając dotychczasowe osiągnięcia. Ale zdecydowanie częściej otwiera nowe, całkiem nieznane możliwości. Tylko czy warto poświęcić wszystko, by ruszyć za nimi w pogoń? 

Mia właśnie ukończyła studia. Dla uczczenia tego sukcesu wybiera się z przyjaciółkami na szalony weekend do Las Vegas, który ma być ostatnim wybrykiem przed czekającą ją przyszłością. Tam poznają trzech błyskotliwych mężczyzn, którzy w jedną noc odmieniają wszystko. Wtedy Mia podejmuje najbardziej szaloną decyzję swojego życia: jedzie za nowo poznanym Anselem do Francji, oddalonej o tysiące kilometrów od jej domu. Czy tam wreszcie odnajdzie szczęście? 

„Chcę przez całe życie kochać tak, jak kocham teraz”. 

To moja pierwsza styczność z twórczością autorki. Szczerze powiedziawszy, to nie wiedziałam, czego się spodziewać. Jednak zachęcona opisem postanowiłam sprawdzić, co takiego jest w tej książce, że jest tak wysoko oceniana na Goodreads. 

Początek średnio przypadł mi do gustu. Moje zainteresowanie wzrosło gwałtownie w momencie, gdy typowa jedno-nocna przygoda zamieniła się w małżeństwo. Można myśleć, że to kompletne szaleństwo, żeby brać ślub z nieznajomą osobą. Na dodatek bez pełnej świadomości, że się to robi. To decyzja na całe życie, która uruchomiła ciąg zdarzeń, które zaprowadziły Mię... No właśnie, dokąd? 

Bohaterowie byli całkiem dobrze wykreowani. Muszę, przyznać, że Mia zyskała moją sympatię. Z natury była raczej osobą nieśmiałą, co było skutkiem jej dosyć ciężkich przeżyć z przeszłości. Ale z drugiej strony potrafiła dobrze grać... i udawać osobę, którą nigdy nie była, przejmując odwagę i cechy charakteru, które potrzebowała w danym momencie. Dzięki temu szaleństwa sprzeczne z jej typowym zachowaniem przychodziły jej łatwiej. Ansel również był niczego sobie, chociaż do niego miałam większy dystans. Czarujący francuz. Inteligentny, ambitny, ale posiadający również swoje tajemnice. Mniejsze i większe, ale wpływające na to, że zaczęłam go postrzegać jako osobę zagadkową i zastanawiałam się, co jeszcze może ukrywać. I jak to wpłynie na relacje z główną bohaterką. 

„To nie jest nigdy. To tylko nie teraz”.

Wątek romantyczny był jednym z głównych elementów fabuły. Zaczęło się od gwałtownego przyciągania, kilku nieprzemyślanych decyzji i gorących momentów. Szczerze powiedziawszy, to wyglądało jak historia miłosna opowiedziana od końca. Nietypowo, ale całkiem ciekawie. Chociaż momentami bardzo absurdalnie. Zwykła głupota zapoczątkowała głębokie uczucia i cały szereg zbliżeń. Jak dla mnie mogło być ich nieco mniej, ale nie narzekam (w końcu nie tylko na tym opiera się związek). Z ciekawością obserwowałam wzloty i upadki Mii, która swoje szczęście znalazła przypadkiem i musiała o nie zawalczyć. 

Podsumowując, Słodkie rozkosze to lekki romans, który wbrew wszelkim stereotypom zaczyna się tak jakby od końca. Coś, co powinno być tylko przelotną przygodną, zamienia się w nieoczekiwane uczucie. Bohaterowie są sympatyczni, emocjonalni i otwarci na szaleństwa, Może nie jest to żadna wybitna książka, ale czytało mi się przyjemnie. To taka odprężająca lektura dla kobiet, powinna nadać się na ten walentynkowy okres: w końcu słodkiej i intensywnej miłości w niej nie brakuje! 

„Życie składa się z parszywych chwil i długich cudownych okresów radości pomiędzy nimi”.
Moja ocena: 6/10
Za możliwość poznania historii Mii i Ansela dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

8 komentarzy :

  1. Powieść schematyczna jak wszystkie tego typu - od jednorazowego numerku do miłości...lubię takie bzdety, więc zapewne się skusze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo że są schematy to czyta się fajnie ;) Czasami przydaje się takie "odmóżdzenie" ;)

      Usuń
  2. To nie do końca moja ulubiona tematyka, ale czasami mam ochotę przeczytać jakiś romans, więc będę pamiętać o tej książce :)

    Read With Passion

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię czasami romanse :) Taka miła odskocznia :)

      Usuń
  3. zdecydowanie nie mój gatunek :P
    pozdrawiam
    cherryladyreads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o autorki, to czytałam tyko "Pięknego drania", który oprócz seksu nie miał nic więcej do zaoferowania. Niestety, ale miałam wrażenie, że bohaterzy nie wychodzą z biura (w sumie może faktycznie nie wychodzili, nie pamiętam). Przez to jakoś zraziłam się do książek autorek, mimo że każdą kolejną zapisywałam "do przeczytania". Nie wiem zatem czy po powyższą książkę sięgnę, bo obawiam się, że mogę dostać to samo - sam seks. Dlatego póki co mówię nie, ale nie wykluczam, że zdania w przyszłości nie zmienię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak będę mieć ochotę na lekki romans, to myślę, że wezmę się za tą książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam dużo o tej książce. Może się na nią skuszę :)
    Pozdrawiam
    Kasia z bloga mojswiatliteratury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka