wtorek, 25 lipca 2017

[221] W rytmie passady - Anna Dąbrowska

Taniec. Jedni traktują go jako formę rozrywki, inni wręcz przeciwnie – nienawidzą go. Są też tacy, dla których jest on sposobem wyrażania siebie. Traktują go jak coś niezbędnego do życia. I wiecie co? Rzeczywiście coś w tym jest. Wystarczy po prostu dać się ponieść muzyce i zapomnieć o wszelkich problemach, innych ludziach i całym otaczającym świecie, który każdego dnia coraz bardziej przygniata. Od razu wszystko nabiera barw...

Julita odseparowała się od otaczającej ją rzeczywistości. Nie chodzi na imprezy, nie spotka się nawet ze znajomymi. Pewnego dnia otrzymuje propozycję, która może sprawić, że nareszcie pokona swój strach przed ludźmi. Z kolei dla Marcela ostatnią nadzieją na zdobycie pieniędzy na leczenie chorej matki jest konkurs taneczny, który musi wygrać. Dwoje nieznajomych, których łączy miłość do tańca. Czy uda im się zwyciężyć?

„Musisz uwierzyć, że życie nie składa się z samych złych chwil i złych ludzi; życie to także kolory i dobre dusze, które potrafią kochać”.

Od zawsze ciągnęło mnie do wszystkiego, co związane z tańcem i muzyką. Sama nawet tańczyłam jako dziecko, ale teraz pozostały mi jedynie filmy i książki. Byłam zaintrygowana opisem W rytmie passady, ale szczerze powiedziawszy, to nie wiedziałam czego się spodziewać. Rzadko sięgam po polską twórczość, ze względu na to, że często się zawodzę, ale nie tym razem!

Ta książka jest przepełniona tańcem – uzależniającym, fascynującym i idealnym na zapomnienie o wszelkich problemach. Ale nie chodzi tu tylko o to: ważne są prywatne życiowe zwycięstwa. A także porażki. Choroby najbliższych. Rodzinne kłopoty. Traumy z przeszłości. Autorka zgrabnie wszystko splotła, ukazując zarówno jasne, jak i ciemne strony codzienności.

Bohaterowie zostali dobrze wykreowani. Polubiłam Julitę. Wydawała się miła, choć z wiadomych względów odosobniona. Zmagała się z traumą, która nie pozwalała jej normalnie żyć. Z zaciekawieniem obserwowałam, jak dzięki lekcji tańca stopniowo otwierała się na innych. Jeśli chodzi o Marcela i Kubę, to tego pierwszego dało się lubić, chociaż momentami irytowało mnie jego egoistyczne podejście do niektórych spraw. Za to spodobał mi się sposób, w jaki traktował Julę. Usilnie próbował jej pomóc z jej specyficznym problemem. Za to nie potrafiłam znieść Kuby i jego natarczywości. Był bardzo uparty i rezygnacja to ostatnia rzecz, którą mógłby rozważyć.

„Jest taki taniec, który nazywa się życiem. Nigdy nie wiesz, jak potoczy się twoja historia”.

Wątek romantyczny miał swoje plusy i minusy. Jestem przeciwniczką trójkątów miłosnych, a tutaj takowy się pojawił. Julita i dwóch znacznie starszych mężczyzn. Nie wróży to zbyt dobrze, prawda? Jednakże dało się znieść wzajemną rywalizację... do czasu. Zakończenie było dla mnie niemałym zaskoczeniem. Kompletnie nie spodziewałam się, że autorka aż tak zabawi się losem bohaterów. Aż musiałam usiąść i w spokoju sobie wszystko przemyśleć. Za dużo... zdecydowanie zbyt wiele się zdarzyło. Nie potrafię się z tym pogodzić.

Podsumowując, W rytmie passady to opowieść o miłości, zmaganiu się z przeciwnościami losu, a także o tańcu, który potrafi uzależniać. Muszę przyznać, że mi się podobało, chociaż znalazłam kilka niedociągnięć. Jeśli macie nadzieję na słodką historię miłosną, to możecie się zawieść. Do tego daleko. To po prostu książka o życiu i decyzjach, które potrafią zarówno zniszczyć, jak i odbudować stracone nadzieje. Taniec to nie wszystko. A może nawet więcej niż wszystko? Myślę, że powinna się spodobać fanom takich klimatów, ale nie tylko. Do mnie trafiła, mam nadzieję, że wam także przypadnie do gustu.

„Miłość jest niedorzeczna i przez to niepowtarzalna”.

Moja ocena: 7/10
Za możliwość poznania historii Julity dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

22 komentarze :

  1. Przeczytałam już jakiś czas temu i właśnie dzisiaj miałam się zabrać za recenzję tej książki, a tu patrzę, że Ty ją dodałaś ;)

    Kuba mnie irytował do granic możliwości, ale książka cudowna. Czytało mi się ją rewelacyjnie. Ale zakończenie złamało mi serce, to trzeba przyznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, co za zbieg okoliczności :)
      Zakończenie zdecydowanie szokuje :/

      Usuń
  2. Ja lubię trójkąty miłosne, jestem szalenie ciekawa tej książki. Czytałam Nakarmię cię miłością i jestem ciekawa, jak rozwija się warsztat autorki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie wolę filmy o tańcu niż książki, więc raczej się nie skuszę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podobała ta książka, ale zakończenie mnie zdruzgotało :(

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, to zakończenie... Również mnie poruszyło :)

      Usuń
  5. Nie miałam do czynienia z tym tytułem :)
    Zapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)

    veronicalucy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może czas nadrobić? Książka jest ciekawa :)

      Usuń
  6. Jestem bardzo ciekawa tego zakończenia, coś czuję, że będzie ono bardzo emocjonalne. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejne dobre słowa o książce, z chęcią się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię trójkątów miłosnych w książkach :/ Ale już od dłuższego czasu ciągnie mnie do tej historii, więc mimo wszystko skuszę się na lekturę :)

    goszaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię tańczyć, ale jakoś nie po drodze mi było z takimi książkami, które mają w temacie taniec. Ta książka wydaje się całkiem ciekawa.

    https://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze nigdy nie miałam okazji przeczytać książki z motywem tańca, więc chyba po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, tematyka tańca ma w sobie pewien urok ;)

      Usuń
  11. Chyba muszę się wybrać do księgarni i kupić ją mój blog

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka