Wyobraź sobie, że otrzymujesz propozycję nie do odrzucenia: możliwość posiadania władzy i otrzymania nieśmiertelności. Ale jest jeden haczyk. Musisz porzucić swoje dotychczasowe życie, rodzinę, przyjaciół i zamieszkać w podziemiu, całkowicie zrywając kontakt z ukochanymi osobami. Wieczne przywiązanie i ulga w cierpieniu, albo śmiertelność i dotychczasowe byt. Jaka byłaby Twoja decyzja?
Nikki Beckett pragnęła uciec od bólu i takim sposobem znalazła się w Podwieczności – krainie zamieszkanej przez Wiecznych. Teraz wróciła i ma zaledwie sześć miesięcy, aby pożegnać się z rodziną i dawnym chłopakiem, nim upomną się o nią Cienie. Nikki pragnie odbudować swoje życie i desperacko szuka ratunku od swojego losu. Ale jej Wieczny próbuje ściągnąć ją z powrotem do podziemia i tam uczynić swoją królową. Czy dziewczynie uda się wymknąć przeznaczeniu? Jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić?
„Nie ma zła. Nie ma dobra. Jest tylko życie i brak życia. My jesteśmy życiem”.
Można mnie uznać za fankę motywów mitologicznych. Wprost uwielbiam, gdy pojawiają się wątki zaczerpnięte z przedwiecznych opowieści. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona do Podwieczności, ponieważ już od dawna coś mnie do niej ciągnęło.
Trzeba przyznać, że książka była bardzo klimatyczna. Panowała w niej aura mroku i tajemniczości. Świat wykreowany przez autorkę był wypełniony istotami rodem z podziemia. Cieszyły się one wiecznym życiem, ale jednocześnie musiały kraść ludzkie uczucia. Zaintrygował mnie pomysł z żywieniem się cudzymi emocjami --- nadawał całości nutkę oryginalności.
Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam aż tak irytującej głównej bohaterki. Nie rozumiałam jej toku myślenia. Momentami sprawiała wrażenie, jakby brakowało jej piątej klepki. Ciągle się nad sobą użalała i sprowadzała cierpienie na wszystkich, którzy ją otaczali. Nie dostrzegała najbardziej oczywistych faktów i na ślepo dążyła do osiągnięcia swoich celów. Gdzie tu rozsądek, ja się pytam?
Na szczęście całą sytuacje podratował nieco Cole, który zyskał moją sympatie już od pierwszych stron. Był nieco mroczną, tajemniczą i niesamowicie intrygującą postacią ze słabością do grania roli gwiazdy rocka. Podziwiam go za to, jak dzielnie znosił wszystko to, co zaserwowała mu Nikki za sprawą Jacka. Według niej miał być cudownym ziemskim chłopakiem, ale okazał się... niezbyt ciekawy. Coś mi w nim nie grało. Niby był popularny i każda dziewczyna go chciała dla siebie, ale w towarzystwie Nikki momentami zachowywał się jak nieśmiały chłopaczek, którego coś uraziło.
„Pamiętać jest łatwo. To zapominanie jest prawdziwą sztuką”.
W powieści pojawił się również tak bardzo znienawidzony przeze mnie trójkąt miłosny. Nie lubię takich rozwiązań, bo nigdy nie odbywa się to bez cierpienia którejś ze stron. A ten był wyjątkowo skomplikowany. Bohaterów łączyły nierozerwalne więzi i to na dodatek tak silne, że nie sposób było się ich pozbyć. To taka lekka inspiracja Hadesem, Orfeuszem i Eurydyką. Aż zaczęłam współczuć tym biednym facetom, bo wplątali się w prawdziwe bagno...
Podsumowując, Podwieczność to historia miłosna z mitologią w tle. Nie brak w niej mroku, tajemnic i fascynujących nieśmiertelnych istot rodem z podziemnych krain. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie głupota głównej bohaterki, która nieustannie mnie irytowała i miałam ochotę przemówić jej do rozumu. Da się to przeboleć, jeżeli skupi się na kimś innych, chociażby na Wiecznym, który skradł moje serce. Nie jest to może literatura wysokich lotów, ale autorka miała bardzo dobry pomysł. Mam nadzieję, że kolejny tom okaże się lepszy. Dostrzegłam w tej serii pewien potencjał i wierzę, że na dłuższą metę nie zostanie całkowicie zmarnowany.
„Czasami nasze serca... trochę pękają”.
Moja ocena: 6/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.
Czytałam tę książkę już dwa razy i bardzo ją lubię :) To prawda, główna bohaterka jest trochę irytująca, ale nie przeszkadzało mi to tak bardzo jak Tobie :) A co do męskich bohaterów, to u mnie jest na odwrót - to Jacka polubiłam, a Cole'a zupełnie nie :/ Również nie przepadam za trójkątami w książkach i to z tego samego powodu co Ty - że ktoś musi ucierpieć. Zamierzasz przeczytać kontynuację? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
czytelniczkaa97.blogspot.com
Tak, jestem już po kontynuacji i podobała mi się o wiele bardziej. Nie dziwię się, bo było mnóstwo Cole'a, który w drugim tomie już całkowicie mnie oczarował. W sumie nawet do Jacka się przekonałam :)
UsuńWydaje mi się, że ja bardzo mało czytam książek z mitologią w tle, a powinnam to zmienić, bo mitologię lubię bardzo! (grecka, celtycka, nordycka... to jest naprawdę intrygujące :D) Nie sądzę jednak, żeby Podwieczność mi się spodobała, bo ta irytująca główna bohaterka... zabrałoby mi to całą radość z czytania :( Do tego trójkąt miłosny też mnie nie zachęca :/ Książce raczej mówię nie, ale nie skreślam jej też zupełnie :D
OdpowiedzUsuńKsiążki z mitologią w tle zwykle mają niezwykły klimat :)
Usuńciekawi mnie ta atmosfera jednak irytujące bohaterki sprawiają, że mam ochotę rzucić książkę w kąt. więc odpuszczę sobie. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTakie bohaterki są okropne :( Odbierają radość z czytania...
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale główna bohaterka pewnie i mnie by irytowała :)
OdpowiedzUsuńNo w sumie :)
UsuńZdecydowanie nie moja bajka :) nie lubię takich książek.
OdpowiedzUsuńCóż, każdy ma swoje gusta :)
UsuńW ogóle nie sięgam po podobną literaturę więc nic mądrego nie napiszę. Muszę jednak przyznać, że robisz cudne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJuż jestem po lekturze. Choć nie jest to tematyka po którą często sięgam, to przeczytałam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńTo świetnie :)
UsuńNawet jeżeli wszystkie inne elementy są napisane perfekcyjnie to irytująca główna bohaterka potrafi popsuć radość czytania... Wiem coś o tym. Taka książka zawsze spada w dół na mojej liście dobrych.,
OdpowiedzUsuńI tez uwielbiam motywy mitologiczne :)
Mitologia jest wspaniała :)
Usuń