środa, 7 czerwca 2017

[213] Królewska Klatka - Victoria Aveyard

W parze z walką o koronę zawsze idą intrygi. To jedna z niewielu niezmiennych rzeczy. Pokusa wielkiej władzy jest zbyt wielka do opanowania, prawda? Czasami nawet staje się obsesją. Po trupach łatwo dojść do celu. Bez zahamowań i jakichkolwiek wyrzutów sumienia... Ale czy naprawdę warto? Co, jeśli to zajdzie za daleko i nie zostanie już nic, czym można rządzić? Ogień w końcu wyniszcza. Wypala. Zabija.

Mare, słynna dziewczyna od błyskawic nagle stała się bezsilna. Jej wielkie poświęcenie skutkowało niewolą. A teraz, pozbawiona swoich mocy stała się zabawka Mavena. Ale i on ma swoich wrogów, którzy nie cofną się przed niczym, aby odebrać mu koronę. Nowi szykują się do wojny, która może odmienić losy Norty. Czy jest jeszcze szansa na ratunek? A może cały kraj spłynie czerwoną i srebrną krwią, pogrążając się w chaosie?

„Nie mamy w zwyczaju rozmawiać o miłości. Mamy ją w sercach, w głowach, ale o niej nie mówimy. To się wydaje takie ostateczne – to deklaracja, od której nie ma prostego odwrotu”.

Poprzednie dwa tomy tej serii bardzo mi się podobały. Czerwona Królowa urzekła mnie swoim klimatem, a w Szklanym Mieczu zachwycałam się postacią Cala. W takim razie co z Królewską klatką? Czytałam ją głównie dla wcześniej wspomnianego Cala oraz Mavena, ciekawa ich kolejnych przemian.

Na początku ciężko było mi się wciągnąć, ale im dalej zagłębiałam się w treść, tym mocniej byłam zaintrygowana sprytnie obmyślonym światem, barwnymi bohaterami i coraz to bardziej zaskakującymi intrygami. Kolor krwi przestał mieć tak ogromne znaczenie, gdyż wojna stopniowo ogarniała wszystkich, bez względu na pochodzenie, czy nadludzką moc, jaką władał.

Bohaterowie zostali bardzo precyzyjnie dopracowani. Szczególnie moją uwagę przykuły trzy osoby: bracia Calore oraz Evangeline. Maven od samego początku był postrzegany przeze mnie jako postać negatywna: ogarnięty mrokiem i obsesją młody król, który jednocześnie był niesamowicie zagubiony w swoich przekonaniach. Z jednej strony byłam zaciekawiona, z drugiej natomiast zaniepokojona jego nieprzewidywalnością.

Z Calem było zupełnie inaczej: stał się moją ulubiona postacią, oczarował urokiem osobistym i osobowością, ale miał kilka wad, których nie można było ignorować. O dziwo przekonała mnie do siebie również Evangeline, za którą nie przepadałam w poprzednich częściach. Zarówno tę trójkę, jak i Mare łączyła jedna wspólna cecha: zagubienie. Wszyscy nieuchronnie dążyli do zagłady, razem z ogarniętą konfliktem Nortą...

„Teraz wiem, że nie miałam pojęcia, czym jest miłość. Ani jakie to uczucie mieć nawet odrobinę pęknięte serce. To stać przed człowiekiem, który jest całym twoim światem i dowiedzieć się, że nie wystarczasz. Że cię nie wybiera. Jesteś cieniem osoby, która jest twoim słońcem”.

Wątek romantyczny został w znacznym stopniu rozwinięty. Z zaintrygowaniem obserwowałam wybory podejmowane przez Mare... i miejsca, w które prowadziło ją jej własne serce. Nie zabrakło miłosnych zwrotów i upadków, a także zranień i uniesień, które ukazały się idealną odskocznią od ciągle toczonych walk i zgrabnie utkanych kłamstw.

Podsumowując, Królewska klatka to wypełniona intrygami i kłamstwami historia o walce o koronę i podziałach, jakie czyni kolor krwi. Jestem pod wrażeniem kreacji bohaterów: byli bardzo barwni i specyficzni, ciągle potrafili mnie zaskakiwać. Jednym z niewielu minusów jest to, że pierwsze kilkadziesiąt stron było ciężkie do przebrnięcia. Mimo wszystko polecam tę serię, szczególnie fanom fantastyki. Wiecie, że to jeszcze nie koniec? Ostatnie strony były dla mnie niemałym szokiem i już nie mogę doczekać się ciągu dalszego. Tak się nie kończy książki, nie zgadzam się!

„Błędów nie da się wymazać, zapomnieć, czy zignorować. Ale można nanieść poprawki w teraźniejszości”.

Moja ocena: 8/10 
Za możliwość poznania dalszych losów Mare dziękuję Wydawnictwu Otwarte. 

9 komentarzy :

  1. Poprzednie tomy mi się bardzo nie podobały, więc i temu pewnie dam spokój. Wydawały mi się strasznie niedopracowane i schematyczne, zupełnie nie wprowadzały nic nowego i ciekawego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham książki Aveyard! Początek "Królewskiej klatki" szedł mi dość opornie ale potem to była istna petarda ❤ Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu ❤
    Pozdrawiam serdecznie
    Charlotte
    In Bookland

    OdpowiedzUsuń
  3. Do tej pory nie miałam okazji poznać tej serii. Jestem ciekawa, na ile spodoba mi się pierwszy tom, skoro ostatnio mam przerwę od fantastyki... Ale nie zaszkodzi spróbować!

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, te uczucie, kiedy autor książki kończy akcję w kulminacyjnym momencie... Bardzo intryguje mnie ta seria, więc muszę rozejrzeć się za pierwszym tomem.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja wciąż nie przeczytałam! Ale od dawna mam tą serie na swojej liście bo bardzo zainteresowała mnie swoją fabułą.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cała seria naprawdę mnie intryguje, koniecznie musze po nią sięgnąć. :)
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja jakoś nie jestem przekonana do tej serii... Zaczęłam czytać pierwszy tom, jeszcze jak była jego premiera, dotarłam do połowy i tyle :/ jakoś nie za bardzo mnie ona wciągnęła :)
    Buziaki!
    Katherine Parker - About Katherine

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka genialna i co dziwne - najlepszą część to książki to ta gdzie Mare jest w niewoli. Mam nadzieję, że kolejne części okażą się jeszcze lepsze. :D

    Pozdrawiam,
    Magda z Dwie strony książek

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie koniec? Ojej tego się nie spodziewałam! Bardzo chcę przeczytać tą książkę i dowiedzieć się jak potoczą sie dalsze losy Mare i pozostałych :D

    Pozdrawiam!
    zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka