Tytuł: Dotyk Tytuł oryginału: Touch Autor: Jus Accardo Wydawnictwo: Dreams Liczba stron: 344 |
Recenzja:
Toksyczny dotyk. Mówi wam to coś? Jeśli nie, to już spieszę z wyjaśnieniami. Mianowicie chodzi o dar, jeśli można go tak nazwać, który pozwala na zabijacie człowieka za pomocą jednego dotyku. Skóra takiej osoby jest toksyczna, przynosi śmierć nie tylko istotom żywym, ale także sprawia, że więdną rośliny. Raczej nikt normalny nie pragnąłby takiej umiejętności. Bo kto chciałby być odizolowanym od świata mordercą?
Nastoletnia Deznee jest fanką mocnych wrażeń, a do jej ulubionych zajęć należy wkurzanie swojego ojca. Pewnego wieczoru, wracając z imprezy spotyka chłopaka, którego ścigają jacyś ludzie. Dziewczyna uznaje to spotkanie za dobry pretekst do przyprowadzenia obcego chłopaka, by znów grać na nerwach swojemu ojcu, nudnemu prawnikowi. Po przybyciu do domu okazuje się, że jej ojciec... zna tego chłopaka. I wychodzi na jaw to, że tak naprawdę nie jest prawnikiem, ale zajmuje się ludźmi z nadzwyczajnymi zdolnościami i wykorzystuje ich do własnych celów. A chłopak, którego przyprowadziła jest jednym z nich i jego zdolności są bardzo niebezpieczne, gdyż jego dotyk zabija. Jednak, gdy próbuje "unieszkodliwić" Deznee, nic się nie dzieje. Dlaczego śmiercionośny dotyk Kale'a na nią nie działa? Jakie jeszcze tajemnice ukrywa człowiek, który podaje się za jej ojca?
"Patrzenie jego oczami stanowiło dla mnie pouczające doświadczenie. Pierwszy zachód słońca, pierwsze lody czekoladowo-miętowe, pierwsze wyjście do kina. Za każdym razem czułam nowy przypływ życia. Proste rzeczy, które traktujemy jako oczywiste, dla niego są nowe i ekscytujące. I dzięki temu również mnie się takie wydają"
Ale także takie szczegóły: W obu książkach jest postać, która ma śmiercionośny dotyk i tylko jedna osoba jest na niego odporna. Kale był zmuszany do zabijania, Julia także. Takimi ludźmi zajmowała się tajna organizacja (to samo w obu książkach), bohaterowie uciekali od oprawców itp. Można znaleźć jeszcze wiele podobieństw, ale wypisanie ich wszystkich zajęłoby mi zbyt wiele czasu.
Podczas czytania "Dotyku" miałam wrażenie, jakbym miała styczność z nieudaną kopią innej książki. Bo nie było w niej nic interesującego. I zero oryginalności. Tylko branie cudzych pomysłów za swoje.
Bohaterowie byli płytcy i irytujący. Nie mogłam znieść głównej bohaterki. Jej zachowanie było na poziomie dwunastolatki, chociaż miała nieco więcej. Była po prostu głupia. Zupełnie jakby autorka celowo coś takiego zrobiła. Nie rozumiem sposobu myślenia głównej bohaterki: Od początku była mowa ,że jest normalną dziewczyną, a tu nagle w połowie książki przypomina sobie, że ma nadzwyczajne zdolności, tylko je przed wszystkimi ukrywa. Co to ma być? W końcu jest normalna, czy nie?
Język autorki był bardzo prosty, ale momentami męczący. Ciągle używała języka młodzieżowego. Rozumiem, że chciała wczuć się w nastoletniego bohatera, ale to była lekka przesada. Ja też używam często takiego języka, ale w książce nie za bardzo tak pasuje. Pojawiały się także wulgaryzmy. Nie pochwalam takich zwrotów w literaturze, więc autorka ma ode mnie kolejnego minusa. Akcja była do przewidzenia. Miałam nadzieje na jakiś nagły zwrot akcji, ale nawet tego nie było. Oklepany już motyw typu "dobro pokonuje zło i cieszcie się wszyscy, był happy end!"
"Z Kalem było inaczej. On nie tylko patrzył, on widział. Jak nikt nigdy"
Podsumowując to wszystko, "Dotyk" to książka zupełnie nie warta uwagi. Jus Accardo skopiowała pomysły innej autorki i tylko trochę je pozmieniała. Ale to nic nie dało, bo książka jest napisana beznadziejnie. Może bym się nie domyśliła, gdyby nie bardzo podobne sytuacje. Zero oryginalności. Nie rozumiem jak można tak "pożyczać" sobie cudze pomysły, by na tym zarobić. Książki nie polecam nikomu. Jest przewidywalna i nie porusza żadnych konkretnych tematów. To po prostu opowieść o głupiej i nierozsądnej nastolatce, której jakoś wszystko się udaje. Nie warto tracić na nią czasu.
Moja ocena: 1/10
Wprawdzie i tak nie zamierzałam jej czytać, ale dobrze wiedzieć, że nie warto :)
OdpowiedzUsuńMocne słowa. Bardzo cenię sobie książke Dotyk Julii, wiec razcej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńDawno, dawno temu zaczęłam czytać ''Dotyk'', ale książka tak mnie... ekhem... denerwowała, że nie potrafiłam nawet jej dokończyć. Tak, że chylę głowę przed Tobą, która dała radę przeczytać to do końca ;)
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Czytałam ją jakiś czas temu i jak na tamten czas to z tego co pamiętam to ta książka nawet mnie wciągnęła, ale to chyba dlatego, że nie miałam okazji czytać Dotyku Julii i nie miałam porównania, ani świadomości tego, że "Dotyk" jest tego kopią :)
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że zapowiada się coś fajnego...
OdpowiedzUsuńAutorka mogłaby naprawdę dużo wyciągnąć z wątku śmiertelnego dotyku...Tyle rzeczy można zbudować na tym jednym pomyśle
Wcześniej o niej nie słyszałam, a twoja recenzja jest pierwszą jaką czytam i skutecznie mnie ona odstrasza od tej pozycji. C: Jestem jeszcze przed lekturą "Dotyku Julii", więc może "Dotyk" zyskałby u mnie więcej punktów niż u ciebie, jednak nie zamierzam się o tym przekonać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziekuje za tak szczerą recenzje. Zapowiadało się ok ale skoro oceniasz ją tak nisko to nie bede sobie zawracać nią głowę.
OdpowiedzUsuńpokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Nie za dobra ocena :) ale ostatnio unikam takich książek i widzę że dobrze zrobiłam nie zwracając na nią uwagi :)
OdpowiedzUsuńCo prawda i tak tego typu książek nie czytam, ale dzięki za przestrogę - na pewno nie kupię na urodziny czy coś tej książki koleżance, która takie lubi^^
OdpowiedzUsuńkieleckoowszystkim.blogspot.com (książki, filmy i muzyka)
Trochę przypomina "Dotyk Juli". Może przeczytałabym, ale... tak okładka zdecydowanie odstrasza!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
mi koleżanka ją poleciła, więc warto przeczytać :) może na 2/10 podciągnę :) :P http://pizama-w-koty.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDobrze, że tu trafiłam, bo słuchałam o tej książce i zastanawiam się czy nie przeczytać, a ostatnio zakupiłam Dotyk Julii.
OdpowiedzUsuń