Tytuł: Urodzona o północy
Tytuł oryginału: Born at Midnight
Autor: C. C. Hunter
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 365
Opis:
Życie Kylie Galen zdaje się walić w gruzy. Umiera jej ukochana babcia, rzuca ją chłopak, jej rodzice się rozstają, a w dodatku ciągle widuje dziwną postać, której nikt poza nią zdaje się nie zauważać… Pewnego wieczora Kylie Galen ląduje na nieodpowiedniej imprezie z nieodpowiednimi ludźmi i to zmienia jej życie na zawsze. Matka wysyła ją do Wodospadów Cienia – na obóz dla trudnej młodzieży. Sformułowanie „trudna” jednak niezupełnie określa jej współobozowiczów. Okazuje się, że wraz z nią mieszkają tu wampiry, wilkołaki, zmiennokształtni, czarownice, elfy i inne nastolatki o ponadnaturalnych zdolnościach. Nikt nie wie jednak, jakie umiejętności ma Kylie… Jakby życie nie było wystarczająco skomplikowane, na scenie pojawiają się Derek i Lucas – półelf i wilkołak, którzy zajmują znaczące miejsce w życiu i sercu Kylie.
Recenzja:
Każdy z nas ma jakieś problemy. Czy to większe, czy to mniejsze, ale zawsze są. Wciąż się z nimi zmagamy. Gdy myślimy, że już nic nas nie może zaskoczyć, to nasze życie staje do góry nogami. Tak stało się z szesnastoletnią Kylie. Umarła jej babcia, Trey ją rzucił, a na dodatek jej rodzice się rozwodzą. Ale to nie koniec. Dziewczyna ciągle widuje duchy, a jej mama myśli, że zwariowała, więc jest zmuszona chodzić na wizyty do tak zwanego świrologa, którego szczerze nienawidzi. Po wpadce na imprezie, mama Kylie postanawia wysłać ją do Wodospadów Cienia, czyli do obozu dla trudnej młodzieży. Tamtejsi obozowicze są dość "trudni", jeśli można to tak ująć. No chyba, że ktoś za normalność uznaje przemianę w jednorożca. Dziewczyna odkrywa, że żyje wśród ponadnaturalnych, ale nie chce dopuścić do myśli faktu, że może być jedną z nich. Od tego wolałaby już mieć guza mózgu...
Na Wodospadach Cienia Kylie poznaje czarownicę Mirandę i wiecznie skłóconą z nią wampirzycę Dellę. Spotyka też Dereka, który jest półelfem i ma bardzo ciekawą zdolność, a mianowicie potrafi kontrolować uczucia. Okazuje się też, że jest tam Lucas - wróg z przeszłości, który zabił jej... kotka. A na dodatek nikt nie wie kim tak naprawdę jest Kylie, nawet ona sama. Musi więc odkryć swoja prawdziwą tożsamość i zmierzyć się z prawdą. Jak zakończy się ta historia?
"To niesamowite, jak zmienia się spojrzenie na wiele spraw, gdy się dowiadujesz, że może nie jesteś człowiekiem""
Wszyscy znamy historie o wampirach, wilkołakach, a już rzadziej o elfach. To temat bardzo oklepany. Ale oprócz nich pojawiają się zmiennokształtni, które jak dla mnie są dość ciekawymi stworzeniami. Mogą się przemieniać w dowolne zwierze jakie im tylko przyjdzie na myśl. jednym z nich jest chłopak, którego oczy zmieniają kolor. Raz są zielone, raz
niebieskie, a innym razem zupełnie czarne. Bardzo ciekawy pomysł autorki, ale już przejdźmy do treści.
Jest to typowa lektura, przy której nie trzeba wiele myśleć. Język autorki jest prosty, czasami wręcz młodzieżowy. Opisów było niewiele, a jak już były, to takie nijakie. Autorka bardziej skupiła się na dialogach i osobistych przemyśleniach głównej bohaterki. W tekście spotkałam też kilka literówek, co z kolei jest niedbałością ze strony wydawnictwa.
Jako taka akcja pojawiła się dopiero pod koniec książki, gdyż autorka wcześniej zajęła się odkrywaniem prawdziwej tożsamości Kylie, oraz jej relacją z chłopakami. Postacie zostały wykreowane dość dobrze. Były różnorodne i było ich wiele, co jest plusem, ale miały też kilka wspólnych cech. Bardzo polubiłam wybuchową Dellę oraz Lucasa. Jak dla mnie były najciekawszymi postaciami.
Wątek romantyczny był dość rozwinięty i ciekawy. Ale serio aż trzech chłopaków musiało zakochać się w Kylie? Autorka troszeczkę przedobrzyła.
Książka jakoś nie powala, ale trzeba przyznać, że autorka miała dobry pomysł. Zaskoczyła mnie tożsamość ducha, który bez przerwy nawiedzał Kylie. nigdy bym się tego nie spodziewała. Dodam też, że czytając "Urodzoną o północy", śmiałam się nie raz. Widać było, że autorka ma niezłe poczucie humoru.
"Wszyscy czytaliśmy o stworzeniach nadnaturalnych z legend i od dziecka uczono, że one nie istnieją. Prawda jest taka, że istnieją"
Sumując to wszystko, powieść C. C. Hunter może być miłą i niezobowiązującą lekturą. Sprawi, że miło spędzimy czas i się pośmiejemy, ale nie poza tym. Nie należy do takich, które pamięta się przez długi czas. Historia Kylie spodobała mi się, chociaż uważam, że powinna w końcu wybrać jednego chłopaka, a nie zastanawiać się godzinami nad trzema. Ale jeśli chcecie przeczytać coś lekkiego i młodzieżowego, to polecam. Miła lekturka na dwa wieczory.
Moja ocena: 6/10
Wiele dobrego słyszałam o tej książce, może kiedyś uda mi się po nią sięgnąć. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam o tej książce. I dzięki Twojej opinii na pewno po nią sięgnę :) Wpadne na pewno do Cb nie raz :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą zapraszam do sb:
http://bez-komputera.blogspot.com i facebook Bez Komputera :)
Zachęcam do sięgnięcia po dalszą część, to że tyle chłopaków itp. trochę się rozwieje. Książka jest mega fajna :3 nie zgadzam też się z tym że jej się nie pamięta czy jakoś tak. Ale każdy ma swój gust <3 Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOsobiście kocham tą książkę !!! <3 A teraz niestety ubolewam czekając na ostatnią cześć bo ktoś mi z biblioteki zakosił :(((( !!! Oddawać !! xd :P
OdpowiedzUsuń