środa, 22 listopada 2017

[233] Zranieni 2 - H. M. Ward

Ciągle od czegoś uciekamy. Trzymamy się z daleka od przeszłości z obawy, że powróci ze zdwojoną siłą i po raz kolejny złapie w swoje sidła. Tyle że to nieuniknione. Nie da się cofnąć tego, co już się zdarzyło. Powiedziałabym, że jedynym dobrym wyjściem jest pogodzenie się z tym wszystkim i nowy początek. Nie wolno uciekać. Czy to kiedykolwiek przyniosło zamierzone skutki? Owszem, ale na wyłącznie krótką metę. Ale czy warto? Może nadszedł czas na ostateczną konfrontację?

Sindey jest zmuszona powrócić do domu, z którego jeszcze tak niedawno uciekła przed rodziną i prześladującym ją byłym. Jej mama jest ciężko chora i dziewczyna musi ją odwiedzić. Na dodatek jej ukochany okazuje się kimś innym, niż przypuszczała. Sindey znowu zamyka się w sobie. Na dodatek zaczynają prześladować ją okropne wspomnienia z przeszłości. Czy w końcu stawi im czoła? Czy odnajdzie szczęście?

„Ale życie nie jest fair, prawda? Nie ma poprawek, nieważne, jak bardzo chciałoby się zacząć od początku”.

Szczerze powiedziawszy, to nie spodziewałam się wiele po drugiej części Zranionych. Ale o dziwo zostałam bardzo mile zaskoczona. Podobało mi się o wiele bardziej. Dużo humorystycznych elementów, słowne potyczki bohaterów i silne wzajemne przyciąganie. To znacznie urozmaiciło mi czytanie, a sprawiło nawet, że w niektórych momentach wybuchałam śmiechem.

To typowe new adult. Dwójka mocno doświadczonych przez los młodych ludzi i bezustanne próby naprawienia własnego życia. Nowe początki, bolesne wspomnienia z przeszłości i bariery przeszkadzające we wzajemnych zbliżeniach. Do tego problematyczna rodzina, która momentami zdecydowanie potrafiła utrudnić życie. Jednakże lekki styl pisania autorki sprawił, że czytało mi się szybko i bardzo przyjemnie.

Bohaterowie zostali zdecydowanie bardziej dopracowani niż w pierwszym tomie. Muszę przyznać, że Peterowi w końcu udało się skraść moje serce. W duecie ze swoim bratem Seanem dostarczyli mi niemałą dawkę rozrywki. Jeśli chodzi o Sidney, to z ciekawością obserwowałam jej zmagania z trudnymi wydarzeniami z przeszłości, które ciągle ją prześladowały. Stała się odważniejsza i stanowcza, pragnęła stawić czoło temu, co nieuniknione.

„Myślę, że miałaś rację: tak naprawdę nigdy nie zapominamy tego, co się wydarzyło, ale to akceptujemy i uczymy się z tym żyć”.

Wątek romantyczny był ważnym elementem fabuły. Nie zabrakło intensywnych uczuć, pogoni za miłością, ale także kilku nieco zbyt cukierkowych momentów. Odniosłam wrażenie, że to działo się zdecydowanie za szybko, szczególnie w ostatnich kilkunastu stronach. Ale mimo wszystko byłam zaintrygowana tym, jak potoczą się losy Petera i Sindey. Główne pytanie, jakie przychodzi na myśl, to czy zasłużyli sobie na własne szczęśliwe zakończenie... A jak było?

Podsumowując, Zranieni 2 to lekka i pełna humoru opowieść o zmaganiu się z demonami przeszłości i przekraczaniu własnych ograniczeń. To także historia miłości dwójki młodych ludzi, którzy nigdy nie powinni zbliżyć się aż tak bardzo. Czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Może nie jest to nic wybitnego, ale podobała mi się zdecydowanie bardziej niż pierwszy tom. Polubiłam bohaterów, momentami nawet wybuchałam śmiechem. Myślę, że powinna trafić w gusta fanów new adult. To pozycja idealna na jeden wieczór!

Moja ocena: 7/10
Za możliwość poznania dalszych losów Sidney i Petera dziękuję Wydawnictwu Editio Red. 

11 komentarzy :

  1. Czasami lubie takie lekkie powieści, które pochłania się w kilka godzin :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam pierwszego tomu, ale skoro drugi miło zaskakuje to może kiedyś bliżej zapoznam się z cyklem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy jest zdecydowanie średni i może nieco zniechęcić :D

      Usuń
  3. Od jakiegoś już czasu kusi mnie ta książka. Chyba muszę w końcu się za nią zabrać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam pierwszej części, ale mam w planach, więc jak w jakimś stopniu będę zadowolona to sięgnę i po tę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno temu czytałam te książki, ale nic z niej już nie pamiętam :( Zatem chętnie sobie przypomnę ponownie w naszym języku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie jakoś te okładki nie przekonują, ale może kiedyś dam szanse autorce :D Narazie mam tyle do czytania, że nie wiem za co się zabrać :D

    Jeśli masz ochotę, zapraszam do siebie - goszaczyta.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet za bardzo nie kojarzę tej serii... I widzę, że to kolejne New Adult, na które szczerze mówiąc niespecjalnie mam ochotę... Więc sorki, ale odpuszczę sobie tym razem.

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka