wtorek, 4 lipca 2017

[216] Czerwień rubinu - Kerstin Gier

Czas dla każdego jest czymś innym. Niektórzy uważają go za coś strasznego. Bo bez przerwy ucieka, zabierając cenne chwile, które potem stają się tylko wspomnieniem. Wraz z jego upływem przemijają ludzie, piękno, młodość... Dla niektórych jest nadzieją. Wierzą, że dzięki niemu kiedyś staną się wolni. Że skończy się jakiś okres w ich życiu i będą mogli zacząć od nowa. A dla tych, co w nim podróżują, czas nie ma znaczenia.

Szesnastoletnia Gwendolyn prowadzi w miarę zwyczajne życie. Wyjątkiem są jedynie jej dziwna rodzina, która wierzy w podróże w czasie. Któregoś dnia okazuje się, że to właśnie ona odziedziczyła gen, który umożliwia przenoszenie się do przeszłości. Dziewczyna musi wybrać się na niebezpieczną podróż wraz z drugim podróżnikiem – niejakim Gideonem de Villers, bezczelnym, ale przystojnym typkiem, który z wielką chęcią zachowałby to zadanie tylko dla siebie. jednak bez Gwendolyn nie jest to możliwe. Razem wyruszają w niebezpieczną podróż w przeszłość, by odnaleźć to, co jest potrzebne do wypełnienia ważnej misji. Czy im się to uda? 

Wiem, że istnieją rzeczy na niebie i ziemi, których nie potrafimy sobie wytłumaczyć. Ale być może nadajemy tym rzeczom zbyt wielkie znaczenie, zajmując się nimi tak mocno”.

O tej książce słyszałam już naprawdę wiele dobrych słów. Wciągnęłam się w nią już od pierwszych stron. Planowałam, że tylko zacznę ją wieczorem, a wyszło na to, że siedziałam do późna w nocy, by ją skończyć. Autorka posługiwała się lekkim i niezbyt skomplikowanym językiem, co sprawiało, że Czerwień rubinu przeczytałam w błyskawicznym tempie. 

Dużym plusem tej powieści jest sam pomysł. Mimo, że motyw podróży w czasie jest teraz coraz częściej poruszany, to jak dotąd nie czytałam zbyt wiele podobnych książek. Spodobał mi się sposób, w jaki bohaterowie mogli dostawać się do przeszłości – dzięki specjalnemu genowi, który dziedziczył tylko wybranek. Interesującym pomysłem było także przydzielenie każdemu Strażnikowi jeden z kamieni szlachetnych. 

Bohaterowie byli w miarę dobrze wykreowani. Przez Czerwień rubinu przewinęło się dużo osób, ale autorka skupiła się głównie na Gwendolyn i Gideonie, którzy zyskali moją sympatię już od pierwszej chwili. Polubiłam Gwen za to, że po prostu była sobą, a nie próbowała na siłę być kimś innym, może w jej oczach lepszym. Jedyną wadą jest to, że momentami jej zachowanie było nieco dziecinne. Jednak muszę przyznać, że dzięki tej parze głównych bohaterów nie raz uśmiechałam się podczas czytania. 

„Tajemnica ma wielką moc i daje wielką moc temu, kto potrafi ją wykorzystać, ale moc w rękach niewłaściwego człowieka jest bardzo niebezpieczna”.

Wątek romantyczny był ciekawie rozegrany, ale jednak odniosłam wrażenie, że ta miłosna relacja rozwinęła się nieco zbyt szybko, bo bohaterowie znali się góra kilka dni. Wiem, że to mogła być tak zwana miłość od pierwszego wrażenia, ale jak dla mnie i tak to działo się zbyt szybko. Mam nadzieję, że w kolejnej części będzie nieco lepiej. 

Podsumowując, Czerwień  rubinu to interesująca opowieść o podróżach w czasie. Nie brakuje w niej akcji, tajemnic i oczywiście miłości. Autorka miała ciekawy pomysł i w dość umiejętny sposób go wykorzystała. Może nie jest to jakieś ambitne dzieło, ale bardzo przyjemnie mi się czytało. Z chęcią sięgnę po kolejną część, a wam mogę ją polecić. Jest lekką i wciągającą młodzieżówką wprost idealną na wakacje. 

„– Jest w nim zakochana.
– Nie, nie jest.
– Ależ tak, jest. Tylko jeszcze o tym nie wie”.

Moja ocena: 7/10
Za możliwość poznania tej historii dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina

11 komentarzy :

  1. Czytałam tę trylogię jako ebooki i muszę koniecznie kupić książki wydane właśnie w tej okładkach *o* Jestem w nich zakochana, odkąd je zobaczyłam (to znaczy: wersję niemiecką xD) i tak się cieszę, że ta seria jest wznowiona i to jeszcze w tym wydaniu... <3 <3 <3
    Co do samej powieści - ja bardzo ją lubię (to znaczy: całą trylogię xD <3) Wątek miłosny rzeczywiście trochę za szybko się rozwinął, ale potem nie jest z nim dużo lepiej xD Ale dla mnie nie było to jakoś rażące. Czy coś. Tylko za Gideonem początkowo średnio przepadałam, polubiłam go bardziej dopiero w trzeciej części :D I plusem na pewno jest szybkość czytania - parę godzin i koniec! Uwielbiam, gdy książki tak wciągają <3 <3

    strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka razy już podchodziłam do tej książki, ale zawsze jakoś rezygnowałam... Do tej pory jej nie przeczytałam i nie jestem pewna, czy to nadrobię czy nie...


    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś czytałam tę książkę, ale najwyraźniej mi się nie spodobała, bo nie sięgnęłam po kolejny tom. Teraz też nie planuję, może kiedyś, wątek miłosny mnie odstrasza.
    Pozdrawiam!
    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam kiedyś tylko pierwszą część tej serii, ale okładki tego nowego wydania są takie ładne, że od razu mam ochotę wznowić dalszą ich lekturę. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie mogę przywyknąć do tego nowego wydania, za bardzo przyzwyczaiłam do poprzednich okładek. Trylogię Czasu czytałam już dawno (i to jedna książka po drugiej) i wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie, ale bałabym się do niej teraz wrócić z obawy, że to już nie będzie to samo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię tę historię i pamiętam, że pochłonęłam wszystkie tomy w kilka dni. Może i w pewnych momentach jest to dosyć naiwna i infantylna powieść, ale jest także zabawna, przyjemna i wciągająca. No i sam pomysł na fabułę, jak mówisz, jest wspaniały. :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi też bardzo podobała się cała trylogia! Czytaj dalej, bo warto :D
    Ale co do wątku miłosnego się zgadzam - zdexydowanie rozwinął się za szybko i to był dla mnie największy minus książki :)

    Pozdrawiam!
    zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam tę książkę i podobała mi się. Nie było to nic nadzwyczajnego, ale miło spędziłam z nią czas i przyjemnie mi się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie ta trylogia zaczyna się od drugiego tomu, od pojawienia się Xemeriusa :D #justwait4it xD
    Czytałam ją dość dawno temu, jeszcze w gimnazjum, ale pamiętam, ze też odniosłam wrażenie, że Gier za szybko rozwinęła wątek romantyczny (zerknij sobie, bo chyba masz w tekście mały błąd ---> "miłość od pierwszego wrażenia", a nie wejrzenia?) :/ Nie zmienia to jednak faktu, że jak przystało na jej książki, czyta się to pieruńsko szybko i przyjemnie :D
    Pozdrawiam!
    Ula z Drzwi do Innego Wymiaru

    Otwórz Drzwi do Innego Wymiaru :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę się boję, że jest - kolokwialnie mówiąc - przereklamowana, ale z drugiej strony tyle osób zachwyca się tą serią, że może rzeczywiście coś jest na rzeczy :D Bardzo chętnie się o tym przekonam.
    PS. Okładki <3 Czy Ty też kochasz te okładki? <3 :D

    Pozdrawiam cieplutko,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam tę pozycję jakiś czas temu i jestem gotowa przyznać, że mam do niej sentyment. Nie była jakaś wybitna, po prostu zwykła młodzieżówka, ale...
    No miała w sobie coś, co mnie zauroczyło. :D
    O Gwen i Gideonie na długo nie zapomnę. ^^

    Pozdrawiam,
    Izzy z Heavy Books

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka