sobota, 1 lipca 2017

[215] Bez serca - Marissa Meyer

Trzeba strzec własnego serca. Jest najcenniejszą posiadaną rzeczą. To jakby cząstka duszy przepełniona po brzegi uczuciami. Nie można oddawać go byle komu albo – co gorsza – pozwolić, by zostało ukradzione. Co zrobić bez niego? Bez miłości, tęsknoty i wszystkich emocji, które się tam kłębią? Nawet złamane serce jest lepsze. Lepiej już cierpieć, niż nie czuć zupełnie nic. Wtedy przynajmniej wiesz, że je posiadasz. W końcu nie każda historia kończy się happy endem.

Oto Catherine. Najbardziej utalentowana kucharka w Królestwie Kier. Jej największym marzeniem jest otworzenie cukierni, ale los ma dla niej zupełnie inne plany... Król jest nią urzeczony i pragnie ją poślubić, a to nie do końca jej odpowiada. Wtedy też poznaje Jesta – tajemniczego nadwornego towarzysza króla, który ma dziwne powiązania z jej snami. Czas ucieka, a ona musi wybrać: władca, czy własne marzenia? A może to jeszcze nie jej przeznaczenie?

„Masz moje serce. Nie wiem, czy na nie zasługujesz, czy nie. Nie wiem, czy jesteś bohaterem, czy złoczyńcą, ale najwyraźniej nie ma to znaczenia. Tak czy inaczej, moje serce jest twoje”.

Już nie raz słyszałam o twórczości Marissy Meyer, ale nie miałam okazji czytać nic spod jej pióra. Aż do teraz. Bez serca zainteresowało mnie swoim opisem i licznymi nawiązaniami do Alicji w Krainie Czarów. I wiecie co? Przez tę książkę straciłam własne serce. Pochłonęłam ją w jeden dzień i nie potrafiłam przerwać lektury nawet na chwilę.

Jak już wcześniej wspomniałam, inspiracją autorki stała się znana baśń, dzięki czemu Bez serca nabrało magicznego i niesamowicie oszałamiającego klimatu. Byłam wprost urzeczona tym zgrabnie skonstruowanym światem, wypełnionym intrygującymi istotami i akcją pędzącą w szaleńczym tempie. Odniosłam wrażenie, że autorka lubi znęcać się nad czytelnikami. Nie oszczędziła ani nas, ani postaci. Na zmianę śmiałam się i rozpaczałam. Dawno nie czułam aż tylu emocji podczas czytania.

Bohaterowie zostali bardzo precyzyjnie dopracowani. Każde z nich miało barwny i wyrazisty charakter. Największą przemianę przeszła Cath, którą polubiłam. Można zauważyć gigantyczny kontrast pomiędzy tym, kim była, a kim stała się w ostatnich stronach. Aż byłam zaniepokojona, dokąd to wszystko zamierzało.

Od pierwszej chwili urzekł mnie Jest. Można powiedzieć, że skradł mi serce. Był słodki i zabawny, a jego urok osobisty nie miał sobie równych. Z drugiej strony było w nim nieco mroku i tajemnic, które niekoniecznie miały ujrzeć światło dzienne.

„Raz skradzionego serca nie można odzyskać”.

Nie mogło zabraknąć wątku romantycznego. Baśniowe klimaty sprawiły, że wydawał się jeszcze bardziej fascynujący. Niesamowicie przypadł mi do gustu motyw oddawania serca. Ach, cóż to było! Zakazane uczucia zdecydowanie dodawały dreszczyku emocji. Z wielkim podekscytowaniem śledziłam miłosne wzloty i upadki aż do samego zakończenia, które kompletnie mnie rozbiło. Marisso Meyer, czemu mi to zrobiłaś?

Podsumowując, Bez serca to fascynująca i przejmująca opowieść o miłości, przyjaźni i przetrwaniu. Całkowicie przepadłam w tym baśniowym świecie, pełnym niepokojących zdarzeń i precyzyjnie dopracowanych postaci. Pochłonęłam tę książkę w zastraszającym tempie. A zakończenie... Nie potrafiłam się z nim pogodzić. A potem zaczęłam myśleć i dotarło do mnie, jak sprytnie to wszystko zostało obmyślone. Utraciłam swoje serce, oddajcie mi je! Znacie Alicję w Krainie Czarów? W takim razie obowiązkowo musicie dowiedzieć się, jak to wszystko się zaczęło. Gorąco polecam!

„Najlepiej kradnie się coś, jeśli ktoś daje ci to z własnej woli”.

Moja ocena: 10/10
Za możliwość poznania historii Jesta i Cath dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc. 
PS: Na skrzydełku okładki Bez serca można znaleźć moją rekomendację! 

6 komentarzy :

  1. Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale z pewnością przeczytam, ponieważ uwielbiam takie baśniowe klimaty.
    Pozdrawiam!
    zapoczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy tyłuł, a te baśniowe elementy tylko zachęcają.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam baśniowe klimaty, więc koniecznie muszę jak najszybciej przeczytać "Bez serca". Oby spodobało mi się co najmniej tak bardzo, jak Tobie ;)
    Read With Passion

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że jak już sięgnę, to spodoba mi się tak bardzo, jak Tobie. Mam duże wymagania co do Marissy Meyer, gdyż za granicą to jedna z głośniejszych autorek, a opis brzmi naprawdę zachęcająco. Ale się cieszę, że Papierowy Księżyc wziął się za jej powieści!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na recenzję "Zakazanego życzenia" Jessiki Khoury,
    Patty z bloga pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. UWIELBIAM MARISSĘ MEYER I SZALEJĘ ZE SZCZĘŚCIA, ŻE TA KSIĄŻKA ZOSTAŁA U NAS WYDANA
    CZEKAŁAM NA NIĄ JUŻ OD BARDZO DAWNA
    WIEM ŻE TA PANI JEST PRZEGENIALNA
    TYLE W TEMACIE

    OdpowiedzUsuń
  6. Meyer jest świetna wpis też ciekawy szkoda tylko że na zdjęciu jest książka Leigh Bardugo :D

    OdpowiedzUsuń


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka