Nie każdy, kto zaczyna swoją przygodę z blogowaniem, czy chociażby vlogowaniem od razu nastawia się na zdobycie sławy. Bywa, że przychodzi ona z czasem, po miesiącach ciężkiej pracy, ale zwykle nie ma jej wcale. Można powiedzieć, że z popularnością jest trochę jak z grą w lotto. Albo masz szczęście, albo nie. Jedna jedyna rzecz może zaważyć na tym, w którą stronę pójdzie realizowany projekt. Ku blaskom fleszy i nagrodom? A może w mroki i zapomnienie?
Tash to idealny przykład prawdziwej fangirl. Uwielbia czytać, prowadzi własnego vloga, a nawet reżyseruje Nieszczęśliwe rodziny – serial internetowy na podstawie Anny Kareniny Tołstoja. Pewnego dnia jej kanał nagle staje się niezwykle popularny i wszyscy zaczynają mieć obsesję na punkcie Nieszczęśliwych rodzin, a na dodatek cały zespół zostaje nominowany do nagród vlogerów. Jednak jej życie prywatne wcale nie zapowiada się tak wspaniale. Kłopoty w domu, ciężar nagłej sławy... czy Tash znajdzie w sobie siłę, żeby to wszystko udźwignąć?
„Prawdziwe życie polega na drobnych zmianach. Jeśli nic się nie zmienia, nie żyjesz naprawdę”.
Jest kilka rzeczy, które przyciągnęły mnie do tej książki: jestem blogerką, na co dzień również mnóstwo czytam, a poza tym można mnie nazwać fangirl. Mam fazy na różne serie i bywa, że niesamowicie mocno wkręcę się w życie któregoś z fikcyjnych bohaterów. Zupełnie jak Tash, którą bardzo chciałam poznać.
Pierwsze wrażenie? Raczej pozytywne. Wyciągnęłam się od pierwszych stron. To taka przyjemna opowieść o życiu nastolatków, napisana lekkim językiem. Przyjaźń, rodzina, gwałtowne zmiany, odmienność i trudy dorastania – to zaledwie część tematów, jakie zostały poruszone. Autorka zgrabnie splotła ze sobą codzienne życie wraz z jego problemami, a także tę drugą stronę: vlogowanie i internetową sławę.
Bohaterowie zostali całkiem dobrze wykreowani. Najwięcej mojej uwagi poświęciłam Tash. Niezbyt często mam do czynienia z aseksualnymi postaciami, więc byłam bardzo ciekawa jej podejścia do kilku ważnych kwestii dotyczących miłości. Muszę przyznać, że polubiłam ją od samego początku. Miała bardzo sympatyczną osobowość i trzymałam za nią kciuki w każdej, nawet beznadziejnej sytuacji. Duży wpływ na nią mieli Jack i Paul, jej najbliżsi przyjaciele. Można powiedzieć, że byli dla niej prawdziwą podporą. A już szczególnie Paul, który urzekł mnie swoim urokiem i poczuciem humoru.
„Lepiej być uczciwym niż szczęśliwym. Bo nawet jeśli początkowo jesteś szczęśliwa, to i tak w końcu będziesz musiała być wobec siebie uczciwa”.
Spodobało mi się wyciągnięcie na pierwszy plan przyjaźni pomiędzy Tash a Jack i Paulem. Ta trójka była nierozłączna od dzieciństwa. Przez cały czas wspierali się nawzajem w trudnych chwilach, ale również nie brakowało pomiędzy nimi spięć. Pojawił się również wątek romantyczny, ale był on niesamowicie skomplikowany ze względu na pewne skłonności Tash, które czyniły ją nieco odmienną od reszty. Z zaintrygowaniem obserwowałam jej wzloty i upadki, pragnąc dowiedzieć się, jak poradzi sobie z uczuciami i samą sobą.
Podsumowując, Milion odsłon Tash to książka, która w ciekawy sposób opisuje życie nastolatków ogarniętych nagłą sławą. To opowieść o przyjaźni, miłości, problemach, a także życiu prawdziwej fangirl. Tash i jej Nieszczęśliwe rodziny wciągnęły mnie na kilka godzin. To lekka młodzieżówka, która zdecydowanie umili czas. Nic nadzwyczajnego, ale czyta się bardzo przyjemnie. Myślę, że powinna spodobać się w szczególności osobom, które tak jak główna bohaterka mają kanał na YouTube, czy po prostu własną stronę. I każdemu, kto nie potrafi żyć bez fangirlingu i wyszukiwaniu coraz to nowych shipów.
„Kiedy człowiek robi to, co kocha, jest skazany na sukces”.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość poznania Tash i jej przyjaciół dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Twoja recenzja jest pierwszą, która zachęciła mnie do tej pozycji. Poczekam, aż będzie w bibliotece i chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To świetnie :)
UsuńTo raczej nie jest książka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje gusta ;)
UsuńMyślałam, że to nie jest książka dla mnie, ale po Twojej recenzji zmieniłam zdanie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Debby
myslamipisane.blogspot.com
Och, to fajnie ;)
UsuńŻeby nie blogi, to nigdy nie dowiedziałam się, o co chodzi z tym byciem fangirl. ;-) Co świadczy o tym, że naprawdę jestem stara... Niemniej sama tematyka tej książki intryguje mnie na tyle, że chcę ją bliżej poznać.
OdpowiedzUsuńJa o byciu fangirl dowiedziałam się lata temu zaczynając swoją przygodę z fandomami ;)
UsuńOd dawna mam tę książkę na swojej liście więc w końcu muszę przeczytać bo wpisuje się ona w realia, w których żyje większość z nas blogerów :)
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Hah, realia zdecydowanie są podobne ;)
UsuńCiekawa recenzja. Z wielką ochotą sięgnę po książkę :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie :)
UsuńWszędzie widuję tę książkę, wszędzie pełno jej pozytywnych recenzji i ogólnie jest nieźle promowana... ale jakoś tak do niej mnie nie ciągnie. Pomysł na fabułę może i jest ciekawy, ale zauważyłam, że ostatnio oczekuję od książek tylko trzech rzeczy: cudownego, fantastycznego świata, dobrze napisanego wątku romantycznego, lub wciągającego kryminału, a najlepiej jeśli jeden utwór posiada wszystkie trzy — wtedy jestem wprost zachwycona. Nie wydaje mi się, żeby ta pozycja podchodziła pod któreś z wyżej wymienionych, więc na razie chyba odpuszczę sobie jej lekturę i skupię się na książkach "pilniejszych" do przeczytania. Jeśli nadarzy się okazja, na pewno sięgnę. A jeśli nie... no cóż, płakać nie zamierzam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Książki bez tajemnic
To zwykła lekka młodzieżówka. Bardzo głośno o niej, co zasługa świetnej strategii promocyjnej że strony wydawnictwa ;)
UsuńBardzo ciekawa recenzja. Będę tu wpadał częściej :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to ;)
UsuńJuż widziałam na Booktubie kilka recenzji, twoja również mi się spodobała, do tego te super cytaty. Jak wejdzie do księgarń to zakupię ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://loony-blog.blogspot.com/
Może tobie też się spodoba - w końcu to historia bliska nam, blogerom ;)
UsuńPrzez większość książki myślałam o tej książce z sympatią, ale bez większego szału, jednak na koniec naprawdę mnie ona wciągnęła. Uwielbiam młodzieżówki, które są lekkie i przyjemne, ale mają w sobie jakieś przesłanie i nie są pozbawione sensu :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Kilka wątków rzeczywiście było ambitniejszych i pewne rzeczy można było z niej wynieść :)
Usuń